PŚ: ta decyzja Horngachera była strzałem w dziesiątkę. Efekty widać od początku sezonu

Prowadzenie w klasyfikacji drużynowej oraz 2. miejsce Kamila Stocha i 3. pozycja Piotra Żyły w "generalce" Pucharu Świata. Biało-Czerwoni sezon zaczęli znakomicie, jeszcze lepiej niż rok i dwa lata temu. To efekt m. in. decyzji Stefana Horngachera.

Szymon Łożyński
Szymon Łożyński
Stefan Horngacher Newspix / Marcin Bulanda / PressFocus / Na zdjęciu: Stefan Horngacher
Austriacki szkoleniowiec objął reprezentację Polski przed sezonem 2016/2017. Od razu dał się poznać jako trener, który lubi ciężką pracę i zaczyna ją dość szybko. Kadrowicze nie mieli zatem zbyt wiele wolnego.

Nigdy nie rozpoczynali jednak przygotowań do Pucharu Świata tak wcześnie jak przed bieżącym sezonem. Zaledwie tydzień po zakończeniu poprzedniej edycji cyklu w Planicy, Biało-Czerwoni spotkali się ponownie, by rozpocząć treningi już przed kolejnym PŚ w skokach narciarskich.

Taka decyzja mogła nie wywołać u zawodników wielkiego entuzjazmu. Przez cztery miesiące skoczkowie co tydzień podążali z karuzelą Pucharu Świata. Mieli prawo czuć zmęczenie i mieć chęci na dłuższy niż tygodniowy urlop. Stefan Horngacher zaplanował to jednak inaczej.

ZOBACZ WIDEO Dziwna mania w polskich skokach. "Dla mnie to niezrozumiałe"

Austriak twierdził, że tak wczesne rozpoczęcie przygotowań pozwoli Polakom utrzymać dyspozycję, w jakiej byli w drugiej połowie sezonu 2017/2018. Dłuższy urlop na pewno wpłynąłby bardziej negatywnie na formę Biało-Czerwonych i pracę trzeba byłoby zaczynać z niższego pułapu. A tak Horngacher i jego podopieczni mogli skupić się przede wszystkim na doszlifowaniu elementów technicznych, ponieważ bazę zachowali z poprzedniego cyklu.

Oczywiście nie było też tak, że tydzień urlopu po Planicy był jedynym okresem wolnym dla skoczków podczas przygotowań. Austriak zaplanował w późniejszym terminie kolejne wakacje dla nich. Odbyły się one nawet kilka razy. Były jednak na tyle krótkie, by nie stracić wypracowanej już dyspozycji, a zarazem wystarczające - co podkreślali sami zawodnicy - by odpocząć mentalnie przed kolejną porcją treningów.

Taktyka obrana przez 49-letniego szkoleniowca dała znakomite efekty. Co prawda w poprzednich dwóch sezonach Biało-Czerwoni także nieźle prezentowali się na początku, ale nie aż tak dobrze jak w bieżącej edycji Pucharu Świata. Przypomnijmy, że w Wiśle Polacy wygrali konkurs drużynowy i od razu objęli prowadzenie w Pucharze Narodów.

Nie oddali go na razie po trzech kolejnych konkursach indywidualnych. To zasługa przede wszystkim znakomitej dyspozycji w tych zawodach Kamila Stocha i Piotra Żyły. W Wiśle i Kuusamo trzykrotny mistrz olimpijski zajął kolejno czwarte, drugie i trzecie miejsce. Natomiast Żyła cieszył się z szóstej, trzeciej i piątej lokaty. Tak znakomite pozycje odbiły się także na ich miejscach w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, odpowiednio drugiej i trzeciej.

Nasi reprezentanci zaimponowali zwłaszcza w Kuusamo. Na skoczni, na której wcześniej tylko Adam Małysz potrafił zająć miejsce na podium, tym razem z lokat w najlepszej trójce cieszyli się Kamil Stoch i Piotr Żyła. Co ważne, oprócz tej dwójki najlepiej w karierze sezon rozpoczął Jakub Wolny, który regularnie punktuje oraz był mocnym ogniwem Polaków w konkursie drużynowym. Nie zawodzi także Dawid Kubacki, a Stefan Hula po nieudanych skokach w Wiśle, w Finlandii również prezentował się już zdecydowanie lepiej.

Tak naprawdę jedynym, na którym szybkie wznowienie treningów po minionym sezonie nie zadziałało, jest Maciej Kot. Na razie 27-latek ewidentnie odstaje formą od swoich kolegów z reprezentacji. Pozostaje mieć jednak nadzieję, że w przypadku zakopiańczyka efekty ciężkiej pracy również przyjdą, tylko w nieco późniejszym terminie.

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Spodziewałeś/aś się aż tak dobrego początku sezonu dla polskich skoczków?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×