Na samym początku rozmowy ekspert WP SportoweFakty wykluczył, że zakupiono zbyt małą liczbę czarnego-matowego materiału, by uszyć aż sześć takich kombinezonów.
- Materiału nie mogło zabraknąć. Kupuje się go w hurcie, czyli całą belkę. Jeśli materiał się sprawdza, no to szyje się te kombinezony. Trwa faza testów. Dlatego spróbowano je u kilku zawodników, w naszym przypadku najlepszych (Dawid Kubacki, Kamil Stoch i Piotr Żyła - przyp. red.). Jeśli ktoś skacze słabo, to nowy kombinezon mu nie pomoże i nie będzie w stanie wyciągnąć właściwych wniosków. Dlatego nowe kombinezony testuje się u najlepszych - podkreślił Rafał Kot, ekspert telewizyjny i były członek sztabu szkoleniowego w kadrze skoczków.
- Jeśli u nich się sprawdza, to znaczy że materiał jest dobry i pozostali również go dostaną. Pamiętam, jak jeszcze pracowałem z kadrą, to zawsze nowe kombinezony testował Adam Małysz. Jak powiedział, że jest ok, to dostawali go także pozostali reprezentanci - dodał ekspert WP SportoweFakty.
Na razie najlepiej w czarnym kombinezonie odnalazł się Dawid Kubacki. W jednym z pierwszych skoków po jego założeniu, nowotarżanin pobił rekord skoczni w Bischofshofen. W samym konkursie był drugi. Z kolei w Predazzo, także w tym stroju, 28-latek zajął drugie i pierwsze miejsce.
ZOBACZ WIDEO Pospolite ruszenie w Wiśle Kraków. "Klub pozbył się pasożyta, teraz może zacząć zarabiać"
Również w czarnym kombinezonie znakomicie w finałowych seriach we Włoszech skakał Kamil Stoch. Oba te skoki pozwoliły trzykrotnemu mistrzowi olimpijskiemu zająć dwa razy z rzędu najniższy stopień podium. Stoch, tak samo jak Żyła, na jedną serię w Predazzo wrócił jednak do brązowego kombinezonu. Być może na razie tylko Kubacki czuje się w tym stroju optymalnie, a Stoch i Żyła nie są jeszcze w stu procentach przekonani i ciągle testują przed MŚ. Być może w Zakopanem w czarnych kombinezonach będą skakać także Stefan Hula, Maciej Kot i Jakub Wolny.
Dlaczego w ogóle Biało-Czerwoni zdecydowali się na zmiany skoro w poprzednich sezonach świetnie spisywali się w kombinezonach brązowych, tzw. czekoladkach? Najprawdopodobniej to zasługa fenomenalnej formy Ryoyu Kobayashiego. Japończyk skacze właśnie w czarno-matowym stroju i to mogło skłonić polski sztab szkoleniowy do sprawdzenia tego rodzaju kombinezonu u naszych reprezentantów.
Żeby jednak sprzęt mógł pomóc w oddaniu dalekiego skoku, trzeba być - jak podkreślił Rafał Kot - w wysokiej formie. Na razie w polskiej reprezentacji nie wszyscy takową prezentują. Z największym kryzysem zmagał się do tej pory Maciej Kot.
- Syn bił trochę głową w mur. Były podejmowane różne próby przełamania kryzysu, ale wyniku jak nie było, tak nie było. Na Turnieju Czterech Skoczni wyglądało to kiepsko. Nie mógł się dobrze ułożyć do odbicia, nie czuł lotu. Po prostu skakał źle - przyznał bez ogródek były fizjoterapeuta polskiej kadry, a prywatnie ojciec Macieja Kota.
Pojawiło się jednak światełko w tunelu. Były nim konkursy w Predazzo, a zwłaszcza ten niedzielny, w którym 27-latek zajął 25. miejsce. Ważniejsze od pozycji były jednak same skoki. Przede wszystkim finałowa próba drużynowego mistrza świata z Lahti była już na wysokim poziomie. 127 metrów oznaczało 13. wynik drugiej serii.
- To była próba na jaką czekaliśmy od dawna. Na takim skoku można budować nadzieję na przyszłość. Maciek z tego przełomowego skoku jest bardzo zadowolony. Teraz jest potrzebna powtarzalność. Wtedy dołączy do tej naszej najmocniejszej trójki. Oczywiście nie spodziewajmy się od razu miejsc w ścisłej czołówce, ale regularny udział w serii finałowej i walka przynajmniej o drugą dziesiątkę jest realna. Do mistrzostw świata Maciek powinien zdążyć ze swoją formą - zapewnił rozmówca.
Być może na najważniejszej imprezie sezonu dyspozycją nie będzie już imponował Ryoyu Kobayashi. Dotychczas Japończyk był absolutnym dominatorem, ale 7. miejsce w niedzielnym konkursie w Predazzo i przede wszystkim słabsze jego skoki, mogą być sygnałem ostrzegawczym.
- Nie ma zawodnika na świecie, który nie myśli o tym, co może osiągnąć. Japończyk doskonale w niedzielę wiedział, że może przejść do historii (gdyby wygrał, byłby pierwszym skoczkiem z siedmioma wygranymi z rzędu konkursami PŚ - przyp. red.). Mógł trochę nie wytrzymać presji. W jego skokach wyraźnie coś nie zagrało. W Zakopanem albo wróci do dalekich prób, albo będziemy mieli potwierdzenie, że jego forma jest coraz słabsza - stwierdził Rafał Kot.
- To co mówią zawodnicy, że nie myślą o wyniku i liczy się tylko dobry skok, jest nie do końca prawdą. Każdy kiedy siada na belkę startową ma z tyłu głowy walkę o rezultat. I teraz u niektórych ta motywacja do osiągnięcia sukcesu przekłada się na idealną koncentrację podczas skoku i daleką próbę, a u niektórych jest zupełnie odwrotnie. Najmocniejszy psychicznie w stawce, według mnie, jest Kamil Stoch. Udowodnił to zwłaszcza w całym poprzednim sezonie - dodał na koniec ekspert WP SportoweFakty.