Początek lat 20. ubiegłego stulecia przyniósł szybki rozwój skoków narciarskich. Powstawały nowe obiekty, przybywało zawodników, którzy z sezonu na sezon łamali kolejne granice. W pierwszej połowie dekady trwała budowa skoczni w Zakopanem.
Wcześniej, bo już w 1921 roku, otwarto obiekt w Jaworzynce. Dwukrotnie przeprowadzono tam Mistrzostwa Polski. Po złoty medal sięgnęli tam Aleksander Rozmus (1921) oraz Andrzej Krzeptowski (1926). Później skocznia ta znalazła się w cieniu Wielkiej Krokwi i rozebrano ją już w 1930 roku.
Początek legendy
W 1922 roku w Zakopanem odbywał się konkurs na plan przestrzennego zagospodarowania Zakopanego. Jak podaje portal zakopane.cos.pl przewidywał on podział miasta na strefy, a południowa część miała zostać dzielnicą sportową. Konkurs zakończył się wygraną Karola Stryjeńskiego, który po latach został patronem Wielkiej Krokwi i pozostawał nim do 1989 roku.
Mimo opóźnień w budowie, spowodowanych brakiem pieniędzy, obiekt udało się ukończyć na początku 1925 roku. Datę pierwszych zawodów, połączonych z uroczystym otwarciem Wielkiej Krokwi, wyznaczono na dzień 22 marca.
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. Podium dla Przygońskiego było bardzo blisko. "Pokazał, że jest progres"
Pierwsze zawody
"Nową skocznię Parku Sportowego na Krokwi oddano wreszcie do użytku narciarzom. Fakt ten jest niezwykle ważnym nie tylko w rozwoju polskiego narciarstwa, ale i Zakopanego. Zakopane zyskując tak pierwszorzędne urządzenie sportowe, będzie w Polsce przez długi czas bez konkurencji (...) Skocznia na Krokwi przyciągnie niejednego zagranicznego gościa" - głosiła relacja krakowskiego "Kurjera Sportowego".
Z okazji otwarcia skoczni zorganizowano zawody obejmujące biegi zjazdowe kobiet i mężczyzn, a także rywalizację skoczków. Zmagania zarówno w jednej, jak i drugiej dyscyplinie utrudniały panujące warunki.
"Śnieg zupełnie tępy, przytem było go bardzo mało. Podczas konkursu zaczęło padać: u góry śnieg, na dole deszcz. Dlatego też wyników nie można uznać za miarodajne dla wielkości skoczni" - przekazywał korespondent "Kurjera Sportowego".
Mimo to Stanisław Gąsienica-Sieczka zdołał ustanowić nowy rekord Polski skokiem na 36 metrów. Zawodnik ten był również triumfatorem pierwszych zawodów na Krokwi, a jeszcze w tym samym roku skoczył w Zakopanem 39 m.
Mistrzowskie Zakopane
Zaledwie cztery lata po otwarciu skoczni, Zakopane gościło mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym. Rywalizacja ta została zdominowana przez zawodników ze Skandynawii, którzy zgarnęli wszystkie medale. Należy jednak pamiętać, że wówczas zmagania toczyły się jedynie w biegach (17 i 50 km), kombinacji norweskiej oraz skokach.
Rywalizacja na Krokwi odbyła się 5 lutego. Zawodnikom towarzyszyła wyjątkowo mroźna aura, temperatura w trakcie zawodów wynosiła blisko -30 stopni. Mimo to na trybunach pojawiło się około 10 tys. widzów, wśród których znalazł się ówczesny prezydent II RP Ignacy Mościcki.
Całe podium zajęli zawodnicy z Norwegii. Najlepszy był Sigmund Ruud, który oddał skoki na 57 i 55 metrów. O 2 punkty wyprzedził swojego rodaka Kristiana Johanssona. Trzeci był Hans Kleppen. Najlepszy z Polaków - Bronisław Czech - został sklasyfikowany na dziesiątej pozycji po tym jak osiągnął 50 i 53,5 metra.
Mistrzostwa świata powróciły do stolicy Tatr dziesięć lat później. Tym razem najlepszy był reprezentant Niemiec Josef Bradl, który pobił rekord skoczni, skacząc 80 metrów (niedługo później rezultat ten poprawił Birger Ruud, który osiągnął 81,5 m). Polacy nie zdobyli medalu, ale byli blisko podium. Czwarty w kombinacji norweskiej był Andrzej Marusarz, a piąte miejsce w skokach zajął Stanisław Marusarz, obecny patron obiektu.
Historia, która trwa
Już przed II wojną światową Zakopane gościło najlepszych skoczków świata. Mistrzostwa rozegrano tam jeszcze w 1962 roku, a na trybunach znalazło się ponad 100 tys. widzów, co jest najlepszym wynikiem w historii obiektu. Warto dodać, że po srebro na Średniej Krokwi sięgnął wówczas Antoni Łaciak.
Od sezonu 1979/1980 (z przerwami) odbywają się zawody Pucharu Świata. Historia Wielkiej Krokwi obfituje w wielkie imprezy i należy spodziewać się, że w kolejnych latach dopisane do niej zostaną kolejne karty.