MŚ w skokach 2019. Oni potrafili zaskoczyć w XXI wieku. Nikt nie stawiał ich w roli faworytów do medali

Szymon Łożyński
Szymon Łożyński

Harri Olli 

Fin jest znany kibicom głównie za sprawą swoich wybryków alkoholowych poza skocznią. Z tego powodu skoczek był nawet zawieszony przez fińską federację. Harri Olli potrafił jednak także daleko skakać. Udowodnił to między innymi na mistrzostwach świata w Sapporo w 2007 roku na dużej skoczni. Tak samo jak w przypadku Benkovicia, na Fina nie stawiał praktycznie nikt. 

Przed mistrzostwami w Japonii Olli ani razu nie stanął na pucharowym podium. Tuż przed najważniejszymi zawodami sezonu 2006/2007 zajął 36. miejsce w Titisee-Neustadt. Tymczasem na Okurayamie skakał jak nakręcony. 

W pierwszej serii konkursu na dużej skoczni Fin uzyskał 124. metry i przegrywał tylko z Simonem Ammannem. Wydawało się jednak, że trudno mu będzie utrzymać miejsce na podium, bo poza trójką byli Adam Małysz i Thomas Morgenstern, jedni z głównych faworytów konkursu. 

Olli nie przestraszył się jednak rywali. Mimo że Polak i Austriak skoczyli daleko, jeszcze lepszą próbą odpowiedział Fin. Jego 136,5 metra było ostatecznie najlepszym rezultatem finałowej kolejki. Ostatecznie Olli zdobył niespodziewane srebro, a złoto z Simonem Ammannem przegrał zaledwie o 0,2 punktu. 

ZOBACZ WIDEO: Witold Bańka: Przyszłość Horngachera? Tu nie chodzi o pieniądze
Który z wymienionych skoczków dla ciebie był największym zaskoczeniem na MŚ?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Sporty Zimowe na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (1)