Skoki narciarskie. 68. Turniej Czterech Skoczni. Bischofshofen. Ostatni krok na drodze do historii

Getty Images / Guenther Iby/SEPA.Media / Na zdjęciu: Dawid Kubacki
Getty Images / Guenther Iby/SEPA.Media / Na zdjęciu: Dawid Kubacki

Dawid Kubacki u bram historii skoków. Tylko raz w XXI wieku lider po trzech konkursach nie obronił prowadzenia w Bischofshofen. Presja będzie rosnąć stopniowo, od kwalifikacji.

Przed skoczkami niby tylko eliminacje, ale to tak naprawdę początek drogi Polaka do zwycięstwa w całym turnieju. Dobrze byłoby, gdyby Dawid Kubacki znalazł się w jednej grupie skaczących razem z wszystkimi głównymi konkurentami, w tym Norwegiem Mariusem Lindvikiem, który wydaje się najgroźniejszy. Były mistrz świata juniorów jest w gazie, w znakomitym stylu wygrał noworoczny konkurs w Garmisch-Partenkirchen, poradził sobie z warunkami i obronił triumf w Innsbrucku, ale przez straty z Oberstdorfu jest drugi w klasyfikacji za Polakiem (o 9,1 pkt).

To i dużo, i mało. Skocznia w Bischofshofen jest największą spośród turniejowych obiektów. Można tam polecieć bardzo daleko, o czym dobrze wie Kubacki, od zeszłego roku dzierżący tytuł rekordzisty (145 m). Tym samym różnice między zawodnikami są przeważnie większe niż na pozostałych etapach zmagań. Do tego specyficzny długi najazd, nie każdy od razu poskromi Paul-Ausserleitner-Schanze (HS140).

Wydaje się, że jeśli roztrwonić przewagę, to właśnie w Bischofshofen. Tyle w teorii, bo w praktyce wychodziło korzystnie dla liderów po Innsbrucku. W XXI wieku tylko Daniel Andre Tande nie cieszył się z końcowego triumfu, i to głównie przez roztargnienie. Norweg źle wyszedł z progu, w locie wyłącznie ratował się przed upadkiem i w klasyfikacji turnieju spadł za Kamila Stocha oraz Piotra Żyłę. Powodem wpadki było ponoć... źle zapięte wiązanie. 

ZOBACZ: Pewność siebie i świetny angielski Kubackiego

ZOBACZ WIDEO: Lukas Podolski zagra w Górniku Zabrze?! "Na takim transferze zyskałaby cała nasza ekstraklasa"

Wcześniej owszem, zdarzały się przetasowania (ZOBACZ), ale było ich stosunkowo niewiele. Bardziej zapamiętano przerwane serie zwycięstw - w 2005 roku Martin Hoellwarth odebrał Janne Ahonenowi czwarty triumf, siedem lat wcześniej plany Kazuyoshiego Funakiego pokrzyżował Sven Hannawald.

Kubacki ze swoją wysoką parabolą lotu powinien odnaleźć się w Bischofshofen. Przed rokiem przerwał serię przeciętnych wyników, prezentował się tam znakomicie i przegrał wyłącznie z będącym poza zasięgiem Ryoyu Kobayashim. Polak ma przewagę nad Lindvikiem pod jednym względem - dobrze zna obiekt, podczas gdy 21-letni Norweg będzie go dopiero poznawał w trakcie treningów i kwalifikacji. Dla młodziana to dopiero pierwszy start w turnieju.

5.01.2020, Bischofshofen:

14:15 - serie treningowe
16.30 - kwalifikacje

Źródło artykułu: