Skoki narciarskie. Po koronawirusie Geiger nie mógł ustabilizować formy. Czy wszystko wróciło już do normy?

PAP/EPA / RONALD WITTEK / Na zdjęciu: Karl Geiger
PAP/EPA / RONALD WITTEK / Na zdjęciu: Karl Geiger

Pierwsza impreza mistrzowska w tym sezonie należała do Karla Geigera. Tuż po niej Niemiec zachorował na COVID-19 i od tego czasu nie może na stałe zadomowić się w czołówce. Czy występy w Lahti zwiastują powrót do wysokiej formy?

W tym artykule dowiesz się o:

W grudniowych mistrzostwach świata w lotach przed ostatnim skokiem było niemal jasne, że walka o złoto będzie rozgrywać się między Karlem Geigerem, a Halvorem Egnerem Granerudem. Niemiec miał kilka punktów przewagi nad Norwegiem. W finałowej serii podopieczny Stefana Horngachera skoczył ponad 10 metrów bliżej od swojego najgroźniejszego rywala, ale ostatecznie to Geiger cieszył się ze złotego medalu.

Można było przypuszczać, że od tego momentu Karl Geiger włączy się do rywalizacji w Pucharze Świata i na stale zagości w czołówce. Tuż po MŚ w Planicy skoczkowie udali się do Engelbergu, żeby tam walczyć w kolejnych konkursach. Na Gross-Titlis-Schanze zabrakło jednak Niemca, a wszystko z powodu zakażenia koronawirusem.

Trwała walka z czasem, Geiger chciał powrócić na rozpoczynający się pod koniec grudnia Turniej Czterech Skoczni. - Nie zauważyłem żadnych objawów chorobowych, od początku do końca kwarantanny czułem się dobrze - mówił zawodnik w rozmowie z sueddeutsche.de. Ostatecznie mógł wystąpić w konkursie w Oberstdorfie.

ZOBACZ WIDEO: Sven Hannawald zadał pytanie Adamowi Małyszowi. Odpowiedź bezcenna!

Wydawało się, że Niemiec nie stracił nic przez przerwę związaną z kwarantanną. W pierwszym konkursie Turnieju Czterech Skoczni odniósł zwycięstwo i stał się jednym z głównych kandydatów do wygranej w walce o Złotego Orła. Później jednak zanotował dwa słabsze występy. W Garmisch-Partenkirchen oraz Innsbrucku zajął odpowiednio piąte i szesnaste miejsce. W ostatnim konkursie TCS uplasował się jednak na trzeciej lokacie i w klasyfikacji generalnej przegrał tylko z Kamilem Stochem.

Nieudany konkurs w Innsbrucku był jednak tylko zwiastunem dłuższych kłopotów Niemca. Zawody w Titisee-Neustadt były dla niego kompletnie nieudane. W sobotę zajął lokatę w trzeciej dziesiątce, w niedzielę było niewiele lepiej, bo zawodnik z Oberstdorfu otwierał ostatecznie drugą dziesiątkę.

Kłopoty Geigera trwały dalej. W Zakopanem w sobotnich zawodach drużynowych zepsuł pierwszy skok, w drugim jednak się zrehabilitował i uzyskał 135,5 metra. W rozgrywanym dzień później konkursie indywidualnym spisał się jednak zdecydowanie poniżej swoich możliwości i zajął ostatecznie dopiero 25. miejsce.

Przełamanie przyszło dopiero podczas ubiegłego weekendu. W Lahti cała niemiecka drużyna spisywała się o niebo lepiej i zajęła miejsce na najniższym stopniu podium. Geiger był najmocniejszym punktem ekipy prowadzonej przez Stefana Horngachera. W niedzielę zawodnik potwierdził wysoką formę i uplasował się na trzecim miejscu.

Czy występ w Lahti był jednorazowym wyskokiem Niemca, a może sygnałem powrotu do wysokiej formy na najważniejszą część sezonu? Z pewnością Karl Geiger chciałby włączyć się do walki o medale podczas zbliżających się mistrzostw świata, które zostaną rozegrane w jego rodzinnym Oberstdorfie. Więcej o aktualnej dyspozycji skoczka powiedzą nam zawody w Willingen, które zostaną rozegrane już w najbliższy weekend.

Czytaj więcej:
To może być przyczyna słabszych skoków polskich skoczków. Mówi o niej Apoloniusz Tajner
Skoki narciarskie. Zawodnicy mają szansę na większe zarobki. Podjęto decyzję ws. Planica 7

Komentarze (0)