"Absurdalna sytuacja". Będzie zwrot ws. niemieckich testów na koronawirusa przed Turniejem Czterech Skoczni?

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / COS/Paweł Skraba / Na zdjęciu: Kamil Stoch
Materiały prasowe / COS/Paweł Skraba / Na zdjęciu: Kamil Stoch
zdjęcie autora artykułu

Znów testy na koronawirusa przed Turniejem Czterech Skoczni wzbudzają ogromne emocje. Jan Winkiel, sekretarz generalny PZN, wyjaśnił, dlaczego badanie skoczków dopiero w Oberstdorfie jest absurdalne. Zdradził też, jak do sprawy podchodzi FIS.

Do 70. Turnieju Czterech Skoczni zostaną dopuszczeni tylko skoczkowie i trenerzy z negatywnymi wynikami testów na koronawirusa. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że organizatorzy wezmą pod uwagę tylko wynik testu wykonanego 27 grudnia w Oberstdorfie, w mieście, gdzie odbędzie się inauguracja zawodów.

Skoczkowie i sztaby szkoleniowe nie mogą wykonać testu w swoim kraju i przyjechać do Niemiec już z negatywnym wynikiem. Test zrobiony np. w Polsce nie będzie uwzględniony przez organizatorów. Liczyć się będą tylko wyniki badań przeprowadzone już w Oberstdorfie.

Z takim podejściem do sprawy nie zgadza się Polski Związek Narciarski. Jako pierwszy ostrą opinię w tej sprawie wygłosił Adam Małysz w rozmowie dla skijumping.pl.

ZOBACZ WIDEO: Były skoczek komentuje słowa oburzonego Małysza. "Dzisiaj kombinezony są na limicie"

- To brzmi bardzo nielogicznie, wręcz niesprawiedliwie. Jesteśmy zaszczepieni, co weekend FIS wymaga od nas negatywnego wyniku testu w celu odebrania akredytacji, a teraz organizator wymyślił sobie dostarczenie wyniku niemieckiego testu. Czym on się różni? Prawdopodobnie jest z Chin, jak wszystkie inne. Dla mnie to jest nabijanie kasy. Prawdopodobnie stąd mają pieniądze na podniesienie nagrody finansowej dla zdobywcy Złotego Orła - powiedział dyrektor sportowy związku.

Z taką decyzją organizatorów nie zgadza się również Jan Winkiel. - To absurdalna sytuacja. Logika podpowiada, że takie badanie powinno się robić w kraju, z którego się wyjeżdża, a nie dopiero po podróży w miejscu docelowym - podkreślił sekretarz generalny PZN dla WP SportoweFakty.

- Badając się w Polsce ewentualna osoba zakażona nie podróżowałaby już z kadrą do Oberstdorfu i uniknęlibyśmy rozprzestrzenienia się koronawirusa w drużynie. Tymczasem badanie zostanie zrobione dopiero w Niemczech i gdyby u kogoś potwierdzono COVID-19, to jest ryzyko, że zakażeń będzie więcej i większość reprezentacji zostanie wycofana z turnieju - dodał nasz rozmówca.

Po wypowiedzi Adama Małysza dla skijumping.pl, głos zabrali organizatorzy Turnieju Czterech Skoczni. - To prawda, że mamy ścisły protokół covidowy, który sprawdził się już podczas mistrzostw świata w 2021 roku. Protokół ten jest ustalony z FIS i lokalnymi władzami ds. zdrowia. Służy ochronie wszystkich zaangażowanych w organizację i zapewnia, że zawody się odbędą - podkreślił dla portalu sportschau.de Florian Stern, dyrektor zarządzający klubem narciarskim w Oberstdorfie.

Okazuje się jednak, że FIS wcale nie jest przekonany do takiego pomysłu. - Z tego co wiem Światowej Federacji Narciarskiej testowanie dopiero w Niemczech też się nie podoba. Dlatego zaangażowali się w całą sprawę i próbują interweniować. Co z tego wyjdzie, na razie nie wiemy - wyjaśnił dla WP SportoweFakty sekretarz generalny PZN.

Być może na kilkanaście dni przed startem turnieju FIS uda się przekonać Niemców do respektowania wyników testów przeprowadzonych przez skoczków i sztaby szkoleniowe jeszcze przed podróżą do Niemiec. Jeśli jednak tak się nie stanie, możemy spodziewać się podobnego chaosu jak przed rokiem.

Przed 69. TCS Klemens Murańka otrzymał "słabo pozytywny" wynik testu na koronawirusa. Mimo że wszyscy pozostali otrzymali negatywny wynik, cała polska kadra trafiła na kwarantannę i nie wystartowała w kwalifikacjach w Oberstdorfie.

Okazało się jednak, że kolejny test u Murańki był negatywny. Dzięki interwencji PZN i polskich władz państwowych, wyniki kwalifikacji anulowano, a Biało-Czerwonych - po kolejnych negatywnych testach - dopuszczono do rywalizacji. Zaczęło się od horroru, a skończyło pięknie, bowiem 69. TCS wygrał Kamil Stoch, a trzeci był Dawid Kubacki.

Polscy skoczkowie i sztab szkoleniowy kadry są w pełni zaszczepieni przeciwko koronawirusowi, a w grudniu przyjęli też trzecią, przypominającą dawkę.

70. Turniej Czterech Skoczni rozpocznie się we wtorek 28 grudnia kwalifikacjami w Oberstdorfie. Według aktualnych planów, jeśli FIS nic nie zdziała, w poniedziałek 27 grudnia zostaną przeprowadzone na miejscu testy PCR u wszystkich skoczków i trenerów.

Czytaj także: Będą dodatkowe konkursy PŚ w Polsce? PZN podjął decyzję Co ze zdrowiem Kamila Stocha? Mamy nowe informacje od lekarza kadry

Źródło artykułu:
Komentarze (11)
avatar
zens
16.12.2021
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Działania Pana Derektora to jedynie narzekania i wykrywanie spisków  
avatar
Romek Romek
15.12.2021
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Malysz na prawie i logice tak sie rozumie, jak wol na gwiazdach. Przeciez w Polsce mozna zrobic zawodnikom testy, zeby nikt zakazony nie pojechal. Ale jedzie sie czasem i 3 dni, z balangi na ba Czytaj całość
avatar
krab
15.12.2021
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Niemcy ostatnio polegli. Norwegowie byli górą. Teraz to już nie wierzę w te testy dla skoczków. Niemcy wyeliminują wszystkich faworytów, aby ich ekipa nie miała konkurentów.  
avatar
ja33
15.12.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
odsta;pic czyli to Niemcy powinny odsapić od turnieju 4S  
avatar
ja33
15.12.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
nie naparzac sie tylko odstapic od turnieju ,bo inaczej moze dojsc do skandalu .