W tym artykule dowiesz się o:
Po kłopotach zdrowotnych - wiosną i latem ubiegłego roku Słoweniec musiał przejść operację kostki - skoczek w żaden sposób nie potrafił powrócić do optymalnej formy. Choć "odpuścił" początek sezonu, chcąc dać sobie więcej czasu na rekonwalescencję, pierwsze występy po długiej przerwie i tak pozostawiały wiele do życzenia. Prevc w niczym nie przypominał dawnego dominatora, i ze względu na bardzo słabe wyniki został nawet wycofany ze startu w drugiej części Turnieju Czterech Skoczni. Kibice sympatycznego Słoweńca martwili się, że ich idol cały sezon musi spisać na starty. Ku zaskoczeniu wszystkich, podczas turnieju Raw Air, a dokładniej mówiąc - podczas konkursu w Oslo - Prevc sprawił wielką niespodziankę, wskakując na najniższy stopień podium. Optymizmem napawały też wyniki, jakie znakomity niegdyś skoczek osiągnął w Trondheim - był 11. - a także w Planicy, gdzie popisywał się dalekimi lotami, i w konkursie indywidualnym zajął 10. oraz 19. miejsce. Biorąc pod uwagę fakt, iż w trakcie sezonu miał problem z zakwalifikowaniem się nie tylko do finałowej "30", ale i całego konkursu, wyniki osiągane pod koniec zimy to dobry prognostyk na przyszłość.
Choć skoczek ze Szwajcarii jest jednym z najstarszych zawodników w Pucharze Świata, a jego forma przez znaczną większość sezonu była po prostu słaba, czterokrotny mistrz olimpijski udowodnił, że cierpliwość popłaca. W ostatnich akordach sezonu znów zobaczyliśmy skoki Simona Ammanna, po których on sam mógł bić sobie brawo. Tegoroczny cykl Pucharu Świata rozpoczął lokatami poza finałową "30" (ponadto musiał się także zmierzyć z brakiem kwalifikacji do konkursu w Kuusamo), ale zakończył go zdecydowanie lepiej. Zwyżkę formy dało się zauważyć już podczas turnieju Raw Air, w trakcie którego nie zajął niższego miejsca niż 15., a wisienką na torcie był finał PŚ w Planicy. Dzięki pięknym, dalekim skokom Szwajcar został sklasyfikowany na 6. oraz 13. pozycji.
20-letni skoczek, brat słynnego Petera Prevca, to nadzieja słoweńskich skoków. Mimo młodego wieku już pięciokrotnie triumfował w zawodach Pucharu Świata. Ostatni raz w konkursie na mamuciej skoczni w Vikersund. Biorąc pod uwagę fakt, jak niestabilną formę prezentował przez większą część zakończonego w niedzielę sezonu, pierwsze tej zimy zwycięstwo miało dla młodego zawodnika ogromne znaczenie. Podobnie jak jego starszy brat Peter, Domen został wycofany ze startów w Pucharze Świata, celem popracowania nad najsłabszymi elementami jego skoków. Najwyraźniej treningi przyniosły efekt, bo triumf w Vikersund nie jest jedynym sukcesem młodego zawodnika. Powody do radości przeżywał także podczas finału Pucharu Świata w Planicy, kiedy to w konkursach indywidualnych został sklasyfikowany na 5. oraz 2. miejscu.
Podobnie jak dla pozostałych austriackich skoczków, początek zimy nie był łatwym czasem dla Stefana Krafta. W pierwszym periodzie sezonu mistrz świata z Lahti musiał zadowolić się miejscami głównie w drugiej, a nawet trzeciej "10". Przełom nastąpił dopiero podczas austriackiej części Turnieju Czterech Skoczni, a później było już tylko lepiej: skoczek zdołał nawet trzykrotnie z rzędu triumfować w zawodach Pucharu Świata, podczas mistrzostw świata w Seefeld wywalczył dwa krążki (w tym jeden wraz z kolegami z drużyny), a w turnieju Raw Air walczył o zwycięstwo z genialnym Japończykiem, Ryoyu Kobayashim. Choć w Planicy znów przytrafiła mu się mała zadyszka, nie przeszkodziło mu to w zajęciu drugiego miejsca w generalnej klasyfikacji PŚ 2018/2019.
Polak to kolejny zawodnik, który większe powody do zadowolenia miał podczas drugiej części sezonu. O ile w jego pierwszym periodzie, a także podczas Turnieju Czterech Skoczni miewał problem z zakwalifikowaniem się do serii finałowej, o tyle od czasów weekendu z lotami w Oberstdorfie było coraz lepiej (z małym wyjątkiem w Willingen, gdzie zawody zakończył poza "30"). Także i dla niego szczęśliwym miejscem było Vikersund - "otarł" się tam o podium, zajmując 4. miejsce. W bardzo dobrym nastroju Wolny wyjechał także z Planicy. Polak dwukrotnie zajmował tam wysokie 12. miejsce w konkursach indywidualnych, ale przede wszystkim ustanowił swój rekord życiowy w długości skoku. Nasz reprezentant uzyskał imponującą odległość 237,5 metra.
Podczas jednego z pierwszych przystanków tegorocznego Pucharu Świata - zawodów w Niżnym Tagile - norweski zawodnik sięgnął po zwycięstwo oraz zajął drugie miejsce. Na przestrzeni innych konkursów początkowej fazy sezonu widać jednak, iż był to tylko jednorazowy wyskok, a niezwykle stabilną formę Forfang zaczął prezentować po powrocie z Japonii. Aż do zakończenia plasował się w Top 10, i nie musiał zadowalać się miejscami w trzeciej dziesiątce, jak miało to miejsce na początku zimy. Dzięki powtarzalności i dobrym skokom, w generalnej klasyfikacji Pucharu Świata skoczek ostatecznie zajął wysokie 9. miejsce.