W tym artykule dowiesz się o:
Simon Ammann - rozczarowanie
Szwajcar zbliża się do końca kariery, ale chce wystąpić jeszcze w przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich. Jeśli nie zdoła odbudować swojej formy, będzie to raczej smutny finisz. Z pewnością nie taki, jak wyobrażałby sobie sam skoczek, a także jego kibice. W pierwszej części sezonu 2020/21 Ammann nie zdobył ani jednego punktu do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Po raz ostatni przydarzyło mu się to w sezonie 2000/01. Kilka dni temu wygrał jeden z konkursów Pucharu Kontynentalnego w Innsbrucku - oby był to początek powrotu na lepszą drogę.
Gregor Schlierenzauer - rozczarowanie
Wydawało się, że po względnie udanym sezonie 2019/20 Austriak będzie się wspinał do czołówki Pucharu Świata, a tymczasem notuje regres w stosunku do poprzedniego roku. W sumie w tylko dwóch konkursach zdobywał punkty do klasyfikacji generalnej (w Engelbergu kończył zawody dwa razy w trzeciej dziesiątce). Co najbardziej (jak na razie) zapamiętamy z występów Schlierenzauera w sezonie 2020/21? Na pewno dyskwalifikację w Bischofshofen, kiedy rozczarowany po słabym skoku ominął kontrolę sprzętową.
Timi Zajc - rozczarowanie
Póki co głośniej o nim poza skocznią, niż na skoczni. Wszystko za sprawą afery, którą wywołał podczas mistrzostw świata w lotach, obwiniając sztab reprezentacji Słowenii o słabe wyniki całej kadry. W poprzednim sezonie kilka razy stawał na podium zawodów PŚ, w tym tylko raz zajął miejsce w TOP 10. Zanim został odsunięty od kadry, wywalczył tylko 43 punkty do klasyfikacji generalnej w pięciu występach.
ZOBACZ WIDEO: Skoki. Polacy zawiedli podczas weekendu w Zakopanem? "Nie robimy tragedii"
Gregor Deschwanden - pozytywna niespodzianka
Wydawało się, że kontuzja Killiana Peiera i słaba forma Simona Ammanna sprawią, że Szwajcaria nie będzie miała czego szukać w Pucharze Świata w sezonie 2020/21. Tymczasem Deschwanden wyrósł na lidera tej kadry i od Wisły aż do Innsbrucku punktował w każdych zawodach (dwukrotnie był nawet w czołowej dziesiątce). W końcu złapał zadyszkę, bo cztery ostatnie konkursy zakończył bez punktu, ale i tak można uznać go za jedną z największych pozytywnych niespodzianek pierwszej części sezonu.
Andrzej Stękała - pozytywna niespodzianka
W poprzednim sezonie reprezentacja Polski nie miała czwartego stabilnego skoczka do drużyny, a w tym roku ma Andrzeja Stękałę, który aspiruje nawet do poważniejszej roli. W 2017 roku został wyrzucony z kadry i nikt chyba nie spodziewał się, że po czasie wróci w takim stylu. W grudniu wraz z drużyną wywalczył brązowy medal mistrzostw świata w lotach, a w sumie sześć konkursów Pucharu Świata kończył w czołowej dziesiątce. Do pełni szczęścia brakuje mu jeszcze indywidualnego podium w zawodach PŚ, ale jeśli utrzyma aktualną formę, to wkrótce może się wydarzyć.
Halvor Egner Granerud - pozytywna niespodzianka
Konia z rzędem temu, kto spodziewał się przed sezonem, że na jego półmetku to Halvor Egner Granerud będzie liderem Pucharu Świata. Tymczasem Norweg nie tylko przewodzi w klasyfikacji, ale ma też sporą przewagę nad rywalami w wyścigu po Kryształową Kulę. Trzeba przyznać, że pięć konkursów z rzędu, w których stawał na najwyższym stopniu podium, robi wrażenie.
W Zakopanem co prawda nie mógł odnaleźć się na Wielkiej Krokwi, ale jeśli w Lahti udowodni, że to były tylko przejściowe problemy, może okazać się już nieuchwytny dla konkurentów.