Do niebywałej sytuacji doszło w pojedynku Luca Brecel - Ding Junhui. Belg przegrywał już w całym meczu 1:3, dlatego piąty frejm był dla niego kluczowy. 29-latek musiał go wygrać, aby pozostać w grze o ćwierćfinał Scottish Open.
W decydującej fazie tej rozgrywki Chińczyk sprytnie ustawił białą bilę tuż za brązową. Jego przeciwnik musiał więc zagrać tak, aby ominąć wszelkie przeszkody i trafić w żółtą bilę, która była ulokowana przy bandzie po drugiej stronie stołu.
Brecel nie miał wyjścia i podjął to ryzyko. Uderzył białą bilę tak mocno, że ta kilkukrotnie odbiła się od band. Po drodze omal nie wpadła do łuzy, ale ostatecznie trafiła w żółtą bilę, wywołując uśmiech na twarzy zawodnika (zobacz wideo poniżej).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak wygląda typowy dzień Aryny Sabalenki
Zaskoczony tym zagraniem był również Ding, który mógł się tylko uśmiechnąć. Oczywiście nie była to wielka radość, ponieważ rywal takim uderzeniem wydostał się z zastawionej przez Chińczyka pułapki.
"Absurdalne wyjście ze snookera w wykonaniu Luki Brecela" - napisano na profilu Eurosportu na platformie X, na którym zamieszczono wideo z tej sytuacji.
- Niemożliwe! - zachwycali się komentujący to spotkanie Michał Ebert i Rafał Jewtuch. A publiczność nagrodziła Belga wielkimi brawami.
Jak się później okazało, to zagranie Brecela stało się potem symbolem jego wielkiego powrotu do gry. Belg wygrał bowiem trzy kolejne frejmy i w efekcie całe spotkanie 4:3.