O angielskiej dominacji można było mówić już na etapie ćwierćfinałów. W gronie ośmiu najlepszych zawodników znalazło się bowiem aż siedmiu snookerzystów znad Tamizy. Honoru reszty świata dzielnie bronił Marco Fu, ale w walce o finał musiał uznać wyższość Petera Ebdona.
Mistrz świata z 2002 roku półfinałowy pojedynek rozpoczął wyśmienicie. Nie ustrzegł się co prawda kilku błędów, ale nie przeszkodziły mu one w wygrywaniu frejmów i szybkiego wyjścia na prowadzenie 4:1. Spokojne i powolne budowanie brejków wyraźnie wyprowadzały z równowagi reprezentanta Hongkongu, który przy stole wyglądał na niezwykle rozkojarzonego.
Przebudzenie nastąpiło dopiero w szóstym frejmie, który padł łupem zawodnika z Hongkongu. Marco Fu może mówić jednak o sporym szczęściu. Podczas jednego z zagrań Peter Ebdon ustawił bowiem fantastycznego snookera na czarnej, ale przy okazji... wbił niebieską bilę. Po chwili musiał więc sam szukać różowej, której ostatecznie nie udało mu się trafić.
W kolejnych frejmach fortuna nie była już dla Marco Fu tak łaskawa. Peter Ebdon wrócił do swojej świetnej gry z pierwszej części meczu i zbudował dwa brejki (53 i 82), które dały mu zwycięstwo i awans do finału Australian Open.
- Jestem bardzo zadowolony - mówił pierwszy z finalistów. - Wiedziałem, że to będzie ciężki mecz, ponieważ Fu to fantastyczny zawodnik, który w tym turnieju zaprezentował się bardzo dobrze.
Rywalem Ebdona w finale bukmacherzy ogłosili Marka Davisa, który w przeciągu tygodnia osiągnął więcej, niż przez całą karierę. Najpierw został mistrzem świata na sześciu czerwonych, a następnie dotarł do półfinału Australian Open. Piękny sen doświadczonego Anglika przewał jednak Barry Hawkins, niespodziewanie eliminując go z turnieju.
Wyniki półfinałów:
Peter Ebdon - Marco Fu 6:2
Barry Hawkins - Mark Davis 6:4
Finał:
6:00 Barry Hawkins - Peter Ebdon