Dawid Góra: Jaką prędkość chciałby pan uzyskać w tym sezonie?
Jędrzej Dobrowolski: Każdy kilometr będzie dobry, im więcej tym lepiej. Marzy mi się przekroczenie granicy 240 km/h. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Wiem, że mogę jechać szybciej, ale muszą być do tego sprzyjające warunki.
Czego oprócz dobrych warunków potrzeba panu do osiągania jeszcze lepszych wyników?
- Abstrahując od tego, że jestem dobrze przygotowany, że mam dobry sprzęt i dość dobrą technikę, to zostaje tylko czynnik natury. Musi być szybki śnieg i najlepiej jakby w dzień było słoneczko, które go trochę roztopi. W nocy powinien być natomiast zmrożony. Dzięki temu z rana pojawi się szansa na szybkie przejazdy.
Jakie jest prawdopodobieństwo uzyskania właśnie takich, niemal idealnych warunków?
- Speed Skiing właściwie polega na czekaniu na dobre warunki. W momencie, kiedy jest zbyt mocny wiatr, mgła lub świeży śnieg, nie możemy jechać. Świeży śnieg może nas przytrzymać, sprawić, że zawodnik zrobi fikołka w powietrzu. To jest bardzo niebezpieczne. Nawet nawiewanie świeżego śniegu na trasę jest zagrożeniem. Teraz zawody Speed Master we Francji mają trwać dwa tygodnie. Będziemy czekać na optymalne warunki. Jestem pewien, że jeśli złapiemy dwa dobre dni, padnie rekord świata na trasie w Vars. Jestem też pewien, że ja poprawię swój wynik.
Popełnia pan jeszcze błędy, które należy wyeliminować?
- Błędy wyjdą w trakcie jazdy. Na pewno jest jeszcze dużo do zrobienia. Ja jestem samoukiem, nie miałem trenera czy nauczyciela. Wszystko polegało na obserwacji i dochodzeniu do konkretnych wniosków przez analizę.
Czy po pana sukcesach jest szansa na to, że kolejny Polak w speed skiingu nie będzie musiał sam uczyć się techniki, zasad uprawiania tego sportu?
- Póki co, nie widzę nikogo kto miałby na ten temat wiedzę. Ja jestem samoukiem, bo nikt w Polsce nie mógł mi pomóc. Jeżdżę już siedem lat i dalej się uczę, mimo, że jestem w "10" najlepszych, a czasami i nawet "5" czy "3". Ostatni sezon był dla mnie ogromną szkołą życia - przecież mój poprzedni rekord wynosił 209. Nie wiedziałem czy mam walczyć z prędkością, jak mam się zachowywać. Teraz już wiem, jak to jest jechać jeszcze szybciej i wiem co należy robić podczas jazdy.
Jaka jest granica wiekowa uprawiania tego sportu?
- Jeśli zdrowie pozwoli przede mną jeszcze z 10 lat.
Widzi pan już zawodnika, który w przyszłości mógłby po panu odnosić sukcesy w światowych zawodach?
- Na razie nie zamierzam nikomu oddawać prymu, wręcz przeciwnie, chcę walczyć z najlepszymi na świecie i wygrywać z nimi. Myślę jednak, że ludzie powinni spróbować speed skiingu w wersji amatorskiej, a wtedy pojawią się młodzi zawodnicy, których to będzie ciekawiło, a prędkość ich pochłonie. Dlatego też dążę do zorganizowania zawodów - bez takich prędkości, jak przy moich przejazdach. Mają pozwolić młodym ludziom zaznajomić się z tym sportem. Zapraszam do spróbowania wszystkich, także zawodników z innych dyscyplin narciarskich. Kto wie, może pojawią się następni miłośnicy speed skiingu. I będzie szybko wspólnie.
Jak trzeba zacząć, żeby w ogóle myśleć o uprawianiu tego sportu?
- Na pewno należy mieć predyspozycje psychiczne. Były takie historie, choćby na mistrzostwach świata w tamtym roku, że jeden ze szwajcarskich zawodników zrezygnował ze startu, bo stwierdził, że... za szybko jest szybko. Tak samo w kategorii produkcyjnej - była taka historia, że przed finałem, gdzie jechaliśmy z dość sporej wysokości, jeden z zawodników powiedział, że on nie pojedzie w finale, bo... nie - po prostu nie da rady. Otwarto mu furtkę, w końcu przełamał się i został wicemistrzem świata. Mocna psychika to pierwsza rzecz, którą w tym sporcie trzeba mieć. Reszty, do pewnego momentu można się nauczyć.