Poprzednio mistrzostwa globu w tenisie stołowym gościły na Czarnym Lądzie w 1939 roku, a więc ponad 80 lat temu! Wówczas gospodarzem imprezy był Kair, w tym roku ten zaszczytny tytuł przypadł w udziale Durbanowi, jednej z największych metropolii Republiki Południowej Afryki i największemu portowi tego kraju.
Rywalizacja w Durbanie rozpoczęła się 20 maja meczami pierwszej rundy we wszystkich grach – singlowych kobiet i mężczyzn, debli kobiet i mężczyzn oraz par mieszanych – i potrwa do 28 maja. Tego dnia zaplanowano finały spotkań w grze pojedynczej, dzień wcześniej odbędą się oba najważniejsze spotkania w deblu, a w piątek 27 maja – finał miksta. Wszystkie najważniejsze mecze z piątku, soboty i niedzieli kibice zobaczą na antenie Sportklubu!
Polskę w Durbanie reprezentowała siódemka zawodników. Reprezentowała, bo wszyscy pożegnali się już z imprezą w pierwszych dniach jej trwania. W rywalizacji singlowej na pierwszej rundzie występ w Durbanie zakończyli Jakub Dyjas i Natalia Bajor, a w swoich drugich meczach odpadli Maciej Kubik oraz Anna Węgrzyn. Także w grach deblowych i mikście trzy z naszych par odpadły już w pierwszej lub drugiej rundzie. Najlepiej spisał się debel Maciej Kubik/Samuel Kulczycki, który dobrnął do 1/8 finału.
To że w RPA nie zobaczymy już Biało-Czerwonych nie oznacza oczywiście, że w turnieju zabraknie ciekawych akcentów. O czwarty złoty medal tej imprezy w grze pojedynczej walczył będzie Ma Long, który na najwyższym stopniu podium w światowym czempionacie stawał w 2015, 2017 i 2019 roku. Jeśli w Durbanie również zwycięży, zostanie pierwszym w historii Chińczykiem z tak imponującym dorobkiem i jednocześnie o krok zbliży się do osiągnięcia Viktora Bamy, który pięciokrotnie triumfował w mistrzostwach globu.
Ma Long najgroźniejszego konkurenta w wyścigi po złoto powinien mieć w osobie swojego rodaka, Fan Zhendonga, który broni wywalczonego dwa lata temu w Houston tytułu. Na razie w Durbanie spisuje się bardzo dobrze – w pierwszej rundzie miał wolny los, w drugiej wygrał z Panajotsem Gionisem, a w 1/16 finału będzie zdecydowanym faworytem starcia z Wongiem Chun-Tingiem.
Także w rywalizacji kobiet duże szanse na obronę tytułu ma Wang Manyu. Chinka również w pierwszej rundzie miała wolny los, a w kolejnej bez straty seta odprawiła Amelię Solję. Trudno wyobrazić sobie, aby w walce o 1/8 finału aktualna wiceliderka światowego rankingu nie sprostała reprezentantce Rumunii, Elizabecie Samarze.
Największą (jedyną?) rywalką Wang w walce o złoto będzie aktualna liderka światowych list, kolejna Chinka, Sun Yingsha. Od lipca 2022 roku do kwietnia 2023 roku była ona niepokonana przez 274 dni, zdobywając po drodze m.in. prestiżowe trofeum Singapore Smash. W Durbanie będzie walczyła o pierwszy złoty medal MŚ, w poprzednim czempionacie dotarła do finału, ale nie zdołała odnieść w nim zwycięstwa.
Chińczycy na poprzednich MŚ zdobyli łącznie cztery z pięciu złotych medali, trudno mówić jednak o pełnym sukcesie w ich wykonaniu, bo w deblu mężczyzn nie dotarli nawet do finału, a po srebro sięgnęli dodatkowo tylko w rywalizacji kobiet. W Durbanie zapowiadają ofensywę, zwieńczeniem której ma być dużo większy dorobek medalowy.
Kto może realnie zagrodzić im drogę na szczyt? Na pewno w gronie faworytów są Japończycy, którzy na złoto MŚ czekają od 1979 roku. Od tamtej pory jedynie Miu Hirano sięgnął jeszcze po brąz w 2017 roku, poza tym jednym przebłyskiem zawodnicy z Kraju Kwitnącej Wiśni nie zdobyli ani jednego „krążka” w grze pojedynczej. Znamienne, skoro w Japonii tenis stołowy uchodzi niemal ze jeden ze sportów narodowych.
Groźni dla najlepszych powinni być Szwedzi, którzy dwa lata temu na amerykańskiej ziemi zadziwili cały tenisowy świat. Truls Moregard sięgnął wówczas po sensacyjne srebro w singlu, a w grze podwójnej być może jeszcze większą niespodziankę sprawili Mattias Falck i Kristian Karlsson, którzy uplasowali się na najwyższym stopniu podium, pokonując w decydującym meczu Koreańczyków, Jang Woo-Jina i Lim Jong-Hoona. Skandynawowie na singlowe złoto czekają od 1997 roku, kiedy to trofeum wzniósł do góry Jan-Ove Waldner. Czy w RPA jego następcy zdołają powtórzyć ten wynik?
Na udany występ liczą też Francuzi, Alexis i Felix Lebrun. Podczas poprzednich MŚ zajmowali oni odpowiednio 1119. i 875. miejsce w światowym rankingu. Imponujący skok, jakiego dokonali w ciągu dwóch lat, wywindował ich na pozycje nr 19 i 35. W Durbanie obaj idą na razie jak burza i bez większych problemów zameldowali się w 1/16 finału. Jak długo potrwa ich przygoda z tym turniejem?
Plany transmisyjne Sportklubu z MŚ w Durbanie?
piątek 26 maja, godz. 13:00 (na żywo)
sobota 27 maja, godz. 13:00 (na żywo) i 20:25 (premiera)
niedziela 28 maja, godz. 13:00 (na żywo)
ZOBACZ WIDEO: Myśli o NBA kuszą! – wywiad z Adamem Waczyńskim