Dla Arisu najważniejszymi meczami są oczywiście te z PAOK-iem, z którym zresztą mierzyli się w poprzedniej kolejce, przegrywając na Tumbie 1:3. Olympiacos, czyli najbardziej utytułowana drużyna w historii greckiego futbolu, znacznie wyżej ceni sobie rywalizację z AEK-iem i Panathinaikosem, a więc obiema ekipami ze stolicy. I choć nie jest to może najważniejsza batalia w sezonie, dla obu drużyn jest bardzo istotna, oznacza bowiem zwycięstwo lub porażkę z jednym z głównych pretendentów do tytułu. Dlatego na Kleanthis Vikelides Stadium powinniśmy być świadkami bardzo dobrego spotkania.
Aris w bieżącym sezonie szuka na razie stabilności, bo o ile u siebie piłkarze z Salonik prezentują się całkiem solidnie, to na wyjazdach mają potężne problemy z regularnością. Chyba, że za regularność przyjmiemy serię bez zwycięstwa, bo z pięciu ostatnich delegacji w Super League Aris wracał bogatszy zaledwie o jeden punkt. Takie wyniki sprawiają, że piłkarze z Salonik plasują się w środku ligowej stawki i bliżej im do strefy spadkowej niż do miejsc gwarantujących grę w europejskich pucharach. I pewnie nie zmieni się to dopóki w drużynie nie nastąpi stabilizacja. Obecnie bowiem Aris potrafi napsuć krwi dużo mocniejszym rywalom, ale też stracić punkty z starciach z teoretycznie słabszymi przeciwnikami.
Na chwilę słabości nie pozwala sobie póki co Olympiacos. 46-krotni mistrzowie Grecji w bieżących rozgrywkach pewnie zmierzają po kolejny tytuł, a jedynymi drużynami, które próbują im w tym przeszkodzić są PAOK, który traci do lidera dwa punkty i AEK z trzypunktowym deficytem. Ekipa z Pireusu przyjeżdża na północ kraju mocna kadrowo i mentalnie po pięciu ligowych zwycięstwach z rzędu i dobrym, choć przegranym, boju z Realem Madryt w Champions League 3:4.
Olympiacos otwiera ligową stawkę z zaledwie jedną porażką na koncie, Aris ma ponad dwa razy mniej punktów (16 przy 34 rywali) i mocno zakopał się w środkowych rejonach tabeli. Rywale z Pireusu strzelili ponad dwa razy więcej goli, stracili ich również ponad dwa razy mniej. Patrząc na aktualną formę obu drużyn, gospodarze nie powinni mieć w niedzielę absolutnie żadnych szans na odniesienie sukcesu. Na szczęście w tych meczach często to nie dyspozycja w ostatnich tygodniach, ale forma danego dnia decyduje o wyniku.
Historycznie Olympiacos bije swoich rywali na głowę – wygrał aż 40 z 59 meczów. Ale spotkania w Salonikach bywają dla gości bardzo trudne, a Aris właśnie w tych meczach najczęściej jest w stanie pokusić się o sprawienie niespodzianki. Dużym atutem gospodarzy jest wówczas atmosfera na Kleanthis Vikelides Stadium – jednym z najgorętszych i najgłośniejszych obiektów nie tylko w Grecji, ale w całej Europie! Bliskość trybun i kontakt z wrogo nastawioną miejscową publicznością często sprawiają, że strach paraliżuje przyjezdnych. Czy podobnie będzie również w niedzielę?
Wydaje się, że Olympiacos nie powinien obawiać się niczego, bo dysponuje na tyle mocną i wyrównaną kadrą, że bez problemu powinien uporać się z każdym ligowym rywalem. O sile ekipy z Pireusu decydują choćby Ayoub El Kaabi, regularnie zdobywający gole napastnik, potrafiący świetnie odnaleźć się w polu karnym rywali i wykazujący się nieprawdopodobnym instynktem przy stałych fragmentach gry czy młody ofensywny skrzydłowy, Christos Mouzakitis, którego wartość rośnie z każdym kolejnym spotkaniem. Czy właśnie oni poprowadzą w niedzielę lidera po dwunastą ligową wiktorię w sezonie?
Aris – Olympiacos w niedzielę 14 grudnia o godz. 19.00 na żywo w Sportklubie!