Kilończycy bieżący sezon Bundesligi rozpoczęli od dwóch zwycięstw – z Friesenheim i Lemgo. Już w trzeciej kolejce „Zebry” przegrały jednak szlagierową potyczkę z Flensburgiem, a pięć dni później nie sprostały też Magdeburgowi, wyraźnie ulegając mu na wyjeździe 30:35. Kiel spadło w środkowe rejony tabeli i kibice znów (podobnie jak przed rokiem) zaczęli wątpić, czy ich ulubieńców stać na walkę o czołowe lokaty na krajowym podwórku.
Najbardziej utytułowana niemiecka drużyna w historii pozbierała się jednak relatywnie szybko. W czterech kolejnych meczach odniosła komplet zwycięstw, a na uznanie najbardziej zasługują pewna i efektowna wiktoria z Melsungen (37:20) oraz wyszarpany triumf w Lipsku w ostatniej kolejce. W czwartek „Zebry” zmierzą się u siebie z Wetzlarem, papierkiem lakmusowym ich formy będzie jednak rozgrywana dwa dni później wyjazdowa potyczka z wicemistrzami Niemiec, Rhein-Neckar Löwen. Oba te spotkania wyłącznie w Sportklubie.
Z Wetzlarem podopieczni Alfreda Gíslasona będą zdecydowanymi faworytami. Rywale w ośmiu kolejkach odnieśli tylko dwa zwycięstwa i z dorobkiem czterech punktów ledwie wystają ponad strefę spadkową. Nawet jedno „oczko” wywalczone w Sparkassen-Arenie byłoby dla nich ogromnym sukcesem. Powiększyć swój stan posiadania w Kilonii będzie im jednak piekielnie trudno.
THW Kiel – HSG Wetzlar / 11 października, godz. 19.00 (na żywo w Sportklubie)
ZOBACZ WIDEO: Świetny Magdeburg, fantastyczny Chrapkowski!