- W swojej wiosce stałem się pośmiewiskiem, bo miałem marzenia. Chłopaki gadali, że naoglądałem się "Rocky'ego" i mi odwaliło - opowiadał w rozmowie z Mateuszem Skwierawskim z WP SportoweFakty przed walką o mistrzostwo świata (więcej TUTAJ).
Polak kapitalnie spisywał się w walce wieczoru. Chris Billam-Smith co chwilę otrzymywał potężny cios i zdaniem wielu Masternak prowadził na punkty. Jednak w siódmej rundzie Anglik przyśpieszył, zadał kilka mocnych ciosów. Na ósmą rundę pięściarze już nie wyszli, Polak zgłosił kontuzję i nie mógł dalej walczyć.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Kompromitacja bramkarza. Kuriozalny gol w Meksyku
- Nie wiem, co się stało. W przedostatniej rundzie poczułem tak przeszywający ból, jakiego jeszcze nigdy w życiu nie doświadczyłem. Gdzieś od żeber w stronę kręgosłupa - relacjonował na gorąco załamany polski pięściarz w rozmowie z TVP Sport tuż po walce.
Marzenia o mistrzostwie świata prysnęły. Masternak nie załamał się i nadal stara się doprowadzić do kolejnej walki o pas. W sobotę we Wrocławiu zawalczy z Australijczykiem Floyedem Massonem (14-1, 8 KO). Jest faworytem tego starcia.
Tuż przed walką 37-latek zaskoczył, mówiąc, że to może być jego ostatnia walka w karierze.
- Jeśli coś by się wydarzyło po drodze i zdecydowałbym się zakończyć karierę, to mogę to zrobić w dowolnym momencie. To nie jest kontrakt jak kiedyś w HBO, że podpisywało się umowę na konkretną liczbę walk. Powiem tak: oczywiście jestem optymistą przed pojedynkiem z Massonem, ale jeśli miałbym z nim nie wygrać, to może to być moja ostatnia walka. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że nie wygrywam i znów próbuję od nowa - powiedział TVP Sport.