W sobotę (14 grudnia) odbył się ostatni mecz w PKO Ekstraklasie w 2024 roku. W zaległym spotkaniu zmierzyły się ekipy z dolnej części tabeli - Śląsk Wrocław i Radomiak Radom. Po raz kolejny powodów do optymizmu nie byli wicemistrzowie Polski.
Wrocławianie, mimo że jako pierwsi wyszli na prowadzenie, musieli uznać wyższość rywali (1:2). Na nic zdała się zmiana w bramce. Debiut w nowych barwach zaliczył Tomasz Loska. Golkiper w pomeczowym wywiadzie przed kamerami Canal+ Sport nie ukrywał złości.
- Macie osiem punktów straty do bezpiecznego miejsca. Jak to jest? Sytuacja trudna, arcytrudna? Nie da się ukryć, że wyjść ze strefy spadkowej będzie bardzo ciężko - zapytał dziennikarz stacji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wszyscy łapali się za głowy. Co on zrobił?!
- Szczerze, głupie pytanie. Jaka może być sytuacja, jak wygrywasz jeden mecz w ciągu pół roku w lidze? Żyjemy już samą wiarą. Jest mi po prostu wstyd, mimo że wracam do Ekstraklasy po jakimś czasie i dopiero zadebiutowałem. Wierzyłem bardzo w drużynę. Ciężko cokolwiek powiedzieć - mówił Loska.
Bramkarzowi Śląska trudno jest pogodzić się z fatalną sytuacją klubu w tabeli PKO Ekstraklasy. Jednocześnie jest świadom tego, że musi się wiele zmienić, by udało się wyjść z całej sytuacji obronną ręką.
- Naprawdę to jest trudne. Nie umiem sobie z tym poradzić. Sytuacja jest tragiczna, nie ma co owijać w bawełnę. Musimy być mistrzami wiosny, żeby się utrzymać. Patrząc na to, co się dzieje, to będzie ciężko. Tylko wiara, tylko praca. Co możemy więcej zrobić? - dodawał.
- Nie wyobrażam sobie tego, żeby tak duży klub, jak Śląsk Wrocław, był w pierwszej lidze - podsumował wyraźnie załamany Loska.
Rozgrywki PKO Ekstraklasy powrócą w ostatni dzień stycznia 2025 roku.