O Martynie Chodorowskiej zrobiło się głośno po towarzyskim meczu reprezentacji Polski z Niemcami, który odbył się 16 czerwca 2023 roku na Stadionie Narodowym. Kamery telewizyjne „wyłowiły” ją z grona kibiców, a media okrzyknęły dziewczynę „nową miss kadry”. Później regularnie pojawiała się na meczach reprezentacji w eliminacjach do Euro 2024.
Choć z czasem jej sława w mediach nieco przeminęła, Chodorowska nadal aktywnie działa na Instagramie, gdzie zgromadziła prawie 75 tys. obserwujących. W sobotę opowiedziała historię, która wydarzyła się w czasach studenckich i zakończyła się przyjazdem straży pożarnej.
ZOBACZ WIDEO: Anita Włodarczyk zaskoczyła internautów. Takiego ćwiczenia nie widzieli
Influencerka i jej przyjaciółka wynajmowały wtedy mieszkanie w starej sopockiej kamienicy. Chodorowska relacjonowała, że dzień przed feralną sytuacją była na suto zakrapianej alkoholem imprezie, co jest ważne dla dalszej części historii.
- Koło 15 moja współlokatorka Zosia wróciła z pracy albo zajęć. Gdy weszła do mieszkania, powiedziała, że czuje dziwne drapanie w gardle. Ja odpowiedziałam, że też to czuję, a dodatkowo boli mnie głowa. Wcześniej widziałam w wiadomościach, że w takich starych budynkach ulatnia się gaz - opowiadała.
Dziewczyny postanowiły zadzwonić na straż pożarną. Chodorowska opowiedziała dyspozytorce o całej sytuacji, ale zaznaczyła, że to tylko jej przypuszczenia. Mimo to zdecydowano się wysłać strażaków.
- Stoimy na balkonie i nagle widzimy, jak wjeżdżają trzy wozy strażackie. Gdy je zobaczyłam, zdałam sobie sprawę, że żaden gaz się nie ulatniał. Mój ból głowy był spowodowany kacem, a drapanie w gardle to wynik tego, że podsmażałam obiad na suchej patelni i dodałam dużo pieprzu. Ale było już za późno, by odwołać alarm, bo do naszego mieszkania wbiegało właśnie 10 strażaków - mówiła.
Chodorowska podkreśliła, że strażacy nie mieli do niej pretensji o nieuzasadnione wezwanie. - To taka moja opowieść z czasów studenckich, gdy byłam jeszcze głupiutka i nie wiedziałam wiele o życiu - zakończyła.