Legenda polskiej koszykówki Marcin Gortat od początku pełnoskalowej wojny w Ukrainie wspierał naszych wschodnich sąsiadów. Pojechał do kraju napadniętego przez Rosjan i przebywał blisko linii frontu, pomagając Ukraińcom.
Gortat był gościem podcastu prowadzonego przez Kubę Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego. Poruszyli oni także temat wojny i co by się stało, kiedy to Polska zostałyby ofiarą napaści ze strony innego kraju.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za precyzja Sabalenki! Spójrz tylko, co zrobiła
- Nie poszedłbym do komisji, tylko od razu pojechałbym na granicę - mówi Marcin Gortat. Mówi jednak, że nie chciałby, żeby jego rodzina pozostała w kraju.
- Wypowiadam się jedynie za siebie. Wywożę dziecko, prawdopodobnie wywożę żonę, ale wrócę pomagać, walczyć. Nieważne czy będę się znajdować w okopach, pracować w logistyce czy też będę obierać ziemniaki. Każde ręce są potrzebne - przyznaje Polski koszykarz.
- Mówię to każdemu. Jeśli nie masz wystarczająco dużo odwagi i siły, by walczyć, a także nie czujesz, byś miał w ten sposób pomóc, to tego nie rób. Ale okaż wsparcie w inny sposób. Trzeba nosić amunicję, kopać okopy. (...) Nie potrafiłbym uciec z kraju jako jego obywatel w momencie wojny i wrócić po 10 latach i udawać że jestem patriotą. Nie mógłbym spojrzeć w lustro i powiedzieć "Jestem zaje****y, ponieważ przeżyłem wojnę - przyznał były zawodnik NBA.