Skończył 51 lat. Tak dziś wygląda słynny polski skoczek

PAP / 	Piotr Rayski-Pawlik / Na zdjęciu: Robert Mateja, rok 1998
PAP / Piotr Rayski-Pawlik / Na zdjęciu: Robert Mateja, rok 1998

Robert Mateja w niedzielę obchodził 51. urodziny. To jeden z najbardziej znanych polskich skoczków. Dzisiaj nadal jest przy skokach i pracuje jako asystent trenera w kadrze B.

W tym artykule dowiesz się o:

Robert Mateja rozpoczął swoją karierę skoczka narciarskiego w 1981 r. Reprezentował klub TS Wisła Zakopane. Jego debiut w Pucharze Świata miał miejsce w 1992 r. w Falun. Choć wielokrotnie punktował, nigdy nie stanął indywidualnie na podium. W 1997 roku prowadził nawet w Zakopanem po pierwszej serii, jednak ostatecznie nie wygrał zawodów.

Do największych osiągnięć Matei należy 5. miejsce na mistrzostwach świata w 1997 r. w Trondheim. W 2001 r. w Villach, wraz z drużyną, zdobył trzecie miejsce w Pucharze Świata, co było historycznym sukcesem dla polskiej reprezentacji. W 2001 r. ustanowił rekord Polski w długości skoku, osiągając 201,5 m, który później był wielokrotnie pobijany.

ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica wspomina potworny wypadek. "Nie jestem już tym samym człowiekiem"

W 2004 r. Mateja wygrał klasyfikację generalną letniego Pucharu Kontynentalnego, a w sezonie 2005/2006 zdobył tytuł mistrza Polski, pokonując Adama Małysza. Jego kariera zawodnicza zakończyła się w 2008 r., po czym rozpoczął pracę jako trener.

- Dlaczego nie udało mi się zrobić większej kariery? Brakowało talentu, ale też po prostu szczęścia. Może i moje podejście powinno być nieco inne. Ale było wielu zawodników, którzy byli bardzo sumienni, a karier i tak nie zrobili - mówił Mateja w rozmowie z Mateuszem Puką z WP SportoweFakty.

Od 2011 do 2018 r. Mateja był trenerem kadry B i C w reprezentacji Polski. Następnie, od 2018 do 2020 r., pełnił funkcję trenera asystenta w reprezentacji Czech w kombinacji norweskiej. Dziś pracuje jako asystent w kadrze B.

Robert Mateja (z lewej) i Adam Małysz / Fot. TOMASZ MARKOWSKI / NEWSPIX
Robert Mateja (z lewej) i Adam Małysz / Fot. TOMASZ MARKOWSKI / NEWSPIX