- Kończę ze skokami narciarskimi. Po egzaminach maturalnych chcę zacząć coś nowego i zmierzać w innym kierunku życiowym - mówiła w maju portalowi skijumping.pl Sara Tajner. Karierę zakończyła mając zaledwie 18 lat, chociaż mówiono, że ma spory potencjał.
Już jako 12-latka skakała na skoczni o rozmiarze K-70, ale kilka lat później spotkała ją fala hejtu, jakoby swoje miejsce w kadrze kobiet zawdzięczała nazwisku, nie zniechęciło jej to do dalszej pracy.
ZOBACZ WIDEO: Kołecki zrównał z ziemią freak fighty. "Nie chciałbym przynieść wstydu"
"Ludzie hejtują mnie za moje nazwisko. Ja tak się urodziłam, mam takie nazwisko, to nie zależy ode mnie" - skarżyła się w mediach społecznościowych.
W programie "Dzień Dobry TVN" opowiedziała o swojej decyzji związanej ze skokami. - Nikt mnie do tego szczególnie nie namawiał. To wyszło dosyć naturalnie, sama się zdecydowałam. Chociaż chcąc nie chcąc, skoki zawsze były obecne w mojej rodzinie, więc było to dla mnie normalne środowisko - wyjaśniła.
Ostatecznie postanowiła zakończyć karierę i skupić się na innych rzeczach. Niedawno pochwaliła się zdjęciami z USA, gdzie odwiedziła m.in. Miami.
Jej ojcem jest Tomisław Tajner, który przez wiele lat reprezentował Polskę na arenie międzynarodowej w skokach narciarskich. Nie odniósł jednak większych sukcesów.
Jest też wnuczką słynnego trenera, później prezesa Polskiego Związku Narciarskiego, a obecnie posła na Sejm Apoloniusza Tajnera.