Rozgrywki angielskiej League Two (czwarty poziom rozgrywek w Anglii) mają swoje pięć minut w międzynarodowych mediach. To efekt niecodziennego wydarzenia, do którego doszło w meczu AFC Wimbledon - Accrington Stanley.
Pojedynek zakończył się bezbramkowym wynikiem, choć goście tak naprawdę powinni go wygrać 1:0. Tak jednak się nie stało. Wszystko przez niecodzienną wpadkę arbitra pod koniec pierwszej połowy.
Tuż przed przerwą 25-letni Billy Kee świetnie poradził sobie w polu karnym i oddał strzał na bramkę Wimbledonu. Piłka po rękach golkipera gospodarzy wpadła do siatki, ale... sekundę wcześniej sędzia Trevor Kettle zakończył połowę.
Oburzeni piłkarze Accrington wściekle protestowali. Domagali się uznania bramki. Arbiter jednak swojej decyzji nie zmienił.
- W futbolu jestem od 46 lat, ale nigdy czegoś takiego nie widziałem. Gwizdnął, gdy piłka leciała do siatki. To jest niedopuszczalne. Wszyscy byliśmy zaskoczeni. Sędziowie jednak są ludźmi i popełniają błędy - mówił po meczu trener gości John Coleman.
Zobaczcie kuriozalną scenę w Anglii (od 0:51).