Norweski sprinter wpadł w tarapaty w listopadzie ubiegłego roku. To wtedy wezwano policję do jego mieszkania. Jaysuma Saidy Ndure został aresztowany za zaatakowanie swojej życiowej partnerki.
Sprawa trafiła przed sąd i sportowiec pochodzący z Gambii odpowiadał za przemoc domową. Poszkodowana kobieta opowiedziała, że Jaysuma rzucił się na nią i zaczął dusić. Dowodem na to były zdjęcia z obdukcji, na których widać ślady na szyi.
Ndure nie przyznał się do duszenia. Dodał jedynie, że popchnął swoją byłą dziewczynę. Prokurator domagał się sześciu miesięcy więzienia, ale sąd okazał się bardziej łaskawy dla sprintera. Skazano go na 75 dni pobytu w zakładzie karnym, a także 30 tysięcy koron grzywny.
32-letni Norweg tuż po wyroku zapowiedział, że będzie się odwoływał. Jego obrońcy domagali się uniewinnienia. Ndure może jednak mówić o dużym szczęściu. Prokuratura początkowo chciała udowodnić, że znęcał się nad dziewczyną od dłuższego czasu. Na to jednak zabrakło dowodów i skończyło się na karze za jeden atak.
Wiadomo już, że norweska federacja lekkoatletyczna nie zawiesi Jaysumy Saidy'ego Ndure, a więc nadal będzie mógł startować. Sportowiec na koncie ma brązowy medal mistrzostw Afryki oraz taki sam krążek z mistrzostw Europy w Helsinkach w 2012 roku.
Opracował CYK
Zobacz wideo: Radwańska o dopingowej wpadce Szarapowej
{"id":"","title":""}