Tragiczna historia Stanisława Burzyńskiego. Był pijany, zabił człowieka

 Redakcja
Redakcja
Chciał odjechał z miejsca tragedii, ale Bednarczyk nie zgodził się na taki układ. Zaczął spisywać numery rejestracyjne auta Burzyńskiego. Bramkarz Widzewa za chwilę wsiadł do auta i odjechał. Wkrótce na miejsce zdarzenia przyjechała milicja.

Boniek opatrzył zakrwawioną rękę

Burzyński razem z Gajdą pojechali do mieszkania Bońka. Bramkarz, cały zakrwawiony, zaczął opowiadać, co się stało. Boniek wpuścił obu zawodników, opatrzył Burzyńskiemu ranną rękę i nalał mu koniaku.

- Prokurator (stawiający zarzuty Burzyńskiemu - przyp. red.) zasygnalizował, że Boniek chciał użyć starej sztuczki. Nalał Burzyńskiemu nieco koniaku "na zdenerwowanie". Efektem miało być wrażenie, że Burzyński prowadził na trzeźwo, a pił po fakcie" - można przeczytać w książce "Wielki Widzew".

ZOBACZ WIDEO: Dramatyczna końcówka na Wembley, Man Utd w finale Pucharu Anglii. Zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]

Sam sprawca tragedii, składając wyjaśnienia przed sądem, tłumaczył, że poprzedniej nocy wypił do kolacji pół litra wódki, zaś u Bońka sto gram koniaku. Sąd jednak nie wierzył w te zeznania, bo winny zmieniał swoje wersje. Wcześniej utrzymywał, że wypił ćwierć litra, a u Bońka dwa razy więcej koniaku.

Obecny prezes PZPN próbował bronić bramkarza, jednak nie zdecydował się kłamać dla kolegi. Jak napisał Wawrzynowski, Boniek użył słów: - Mogę stwierdzić, że Burzyński był trzeźwy na podstawie tego, że gramy w jednej drużynie.

Sąd nie wziął zeznań Bońka pod uwagę. Skazał Burzyńskiego za potrącenie ze skutkiem śmiertelnym, jazdę pod wpływem alkoholu i ucieczkę z miejsca wypadku. Bramkarz Widzewa wyszedł zza krat pod koniec 1981 roku.
Fot. Mieczysław Świderski/newspix.pl Fot. Mieczysław Świderski/newspix.pl
Popadł w alkoholizm

Ten wypadek doprowadził nie tylko do tragedii i śmierci niewinnego człowieka, ale także odmienił życie skazanego. Bramkarz miał po sezonie przenieść się do Ipswich Town. Wszystko jednak się posypało. Po wyjściu z więzienia Burzyński nigdy nie wrócił do wielkiej formy.

Wrócił do Trójmiasta, występował w Bałtyku Gdynia i Arce. W 1984 roku zagrał po raz ostatni w żółto-niebieskich barwach. Karierę zakończył w 1988 roku jako piłkarz MOSiR Gdańsk.

Bramkarz, po odpokutowaniu win, popadł w alkoholizm. Podobno podczas rozmów ze znajomymi miał pretensje do zabitego przechodnia, że ten zawrócił podczas nieszczęśliwego dnia. W 1991 roku wyskoczył z okna swojego mieszkania na dziewiątym piętrze.

Zobacz wideo: Robert Lewandowski ma nowe auto
Czy Widzew był najlepszą polską drużyną w historii?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×