Chciała się pozbyć rywalki. Padło hasło: "A może ją zabić?". To był wielki skandal w sporcie
Michał Fabian
Na początku stycznia 1994 r. w Detroit odbywały się mistrzostwa USA w łyżwiarstwie figurowym, będące zarazem kwalifikacjami olimpijskimi. Dwie najlepsze zawodniczki miały uzyskać prawo startu na igrzyskach w Lillehammer. - Jadę tam, by skopać komuś tyłek - zapowiadała Harding, a wszyscy odebrali jej słowa jasno. Chodziło o Kerrigan.
Jednak jej rywalka nie przystąpiła do zawodów. Wszystko przez incydent, który zszokował Amerykę i cały świat. 6 stycznia łyżwiarka zakończyła trening w Cobo Hall. Założyła ochraniacze na łyżwy, odsunęła niebieską kotarę i udała się do szatni. Ten moment uchwyciła kamera telewizyjna. Kilka minut później zobaczyliśmy kolejne ujęcie.
Płaczącą Kerrigan, powtarzającą wiele razy słowo: "Why Me?" ("Dlaczego ja?"). Amerykanka trzymała się za prawą nogę. Tę, na której lądowała po skokach. Przed chwilą została w to miejsce uderzona metalowym przedmiotem, przez niezidentyfikowanego wówczas mężczyznę.
O starcie w mistrzostwach USA nie było mowy. Wyjazd na igrzyska stanął pod znakiem zapytania.