Do kraksy doszło w czwartek koło domu Darrella Horchera w Pensylwanii. Zawodnik federacji UFC jechał motocyklem i zderzył się z samochodem. Agent zawodnika, Brian Butler, przyznał, że wojownik miał dużo szczęścia.
- W tym stanie nie ma obowiązku jeżdżenia w kasku, ale Darrell miał go na głowie. Tylko dzięki temu przeżył - powiedział Butler.
Sam zawodnik również przyznał, że ocalał cudem. Z pierwszych ustaleń wynika, że motor zawodnika MMA uderzył w przód jeepa. Potężne uderzenie odrzuciło Horchera na ok. 80 metrów. Zawodnik szorował po asfalcie, ale obyło się bez obrażeń zagrażających jego życiu.
Jednoślad nadaje się do wyrzucenia. W lepszym stanie jest wojownik UFC. Horcher ma złamaną rękę, zerwane więzadła w kostce i wiele zadrapań. Po wypadku powiedział swojemu agentowi, że już więcej na motor nie wsiądzie.
Horcher do treningów ma wrócić za około sześć-osiem miesięcy.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Neymar zaprojektował "brata-bliźniaka"