Niedawno przedstawialiśmy wam wstrząsającą historię Adriana Doherty'ego. To był rzadko spotykany talent, który miał poprowadzić do sukcesów Manchester United. Jego życie potoczyło się jednak inaczej. Kontuzje zmusiły go do przedwczesnego przerwania kariery. W wieku 27 lat zmarł w tragicznych okolicznościach.
Miał papiery na wielką karierę. Wylądował w fabryce mebli i zmarł po tragicznym wypadku >>
Doherty nie był jedynym talentem, który nie rozwinął się tak, jak się wszyscy spodziewali. Kolejnym przykładem jest Paul Vaessen. Miał błyszczeć w Arsenalu Londyn, ale zamiast tego jego losy potoczyły się tak, że wpadł w szpony nałogu i zmarł z przedawkowania narkotyków. A zaczęło się wszystko tak pięknie...
Dzieciak, który pokonał wielkiego Zoffa
Vaessen smykałkę do piłki nożnej odziedziczył po ojcu, który grał w Millwall oraz Gillingham. Syn miał o wiele większy talent. Do Arsenalu Londyn trafił w 1977 roku i bardzo szybko włączono go do pierwszej drużyny. W ekipie "Kanonierów" zadebiutował w Pucharze UEFA przeciwko Lokomotiw Lipsk. Miał wtedy zaledwie 17 lat.
Paul grał na pozycji napastnika, a kolejne szczeble w dorosłym futbolu pokonywał bardzo szybko. Rok po wspomnianym meczu w europejskich pucharach wystąpił po raz pierwszy w angielskiej ekstraklasie przeciwko Chelsea Londyn. Kilka miesięcy później, w sezonie 1979-80, strzelił już pięć goli w lidze.
Kibice z uwagą obserwowali utalentowanego nastolatka. Vaessen czekał na swój wielki moment. Doczekał się w kwietniu 1980 roku. Arsenal grał w półfinale Pucharu Zdobywców Pucharów z Juventusem Turyn. Pierwszy mecz w Londynie zakończył się remisem 1:1, w rewanżu długo utrzymywał się rezultat bezbramkowy.
Kwadrans przed zakończeniem spotkania trener Terry Neill posłał do boju młodego Anglika. Anonimowy dla Włochów Vaessen potrzebował trzynastu minut, by stadion w Turynie zamilkł. Nastolatek otrzymał podanie od Grahama Riksa i pokonał słynnego Dino Zoffa. "Kanonierzy" awansowali do finału, a Juventus pierwszy raz w historii przegrał we własnym kraju z brytyjskim zespołem.
Wielka kariera stała przed napastnikiem otworem. Owszem, w londyńskim klubie miał problemy z wywalczeniem miejsca w podstawowym składzie, ale miał jeszcze czas, aby stać się gwiazdą drużyny.
Jednak w kolejnych dwóch sezonach kibice nie oglądali go w akcji. Bohater z Turynu zerwał więzadła w kolanie, co w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku (medycyna nie stała wówczas na tak wysokim poziomie jak teraz) było dla piłkarza niczym wyrok.
Trzy operacje zrobiły z niego kalekę
Klub i sam Vaessen robili wszystko, by rehabilitacja przebiegała pomyślnie. Paul przeszedł aż trzy operacje. Po jednej z nich założono mu na nogę żelazny mechanizm, który miał pomóc w leczeniu. Mijały jednak miesiące, a piłkarz nie odczuwał żadnej różnicy.[nextpage]- Miał to ustrojstwo (na zdjęciu - przyp. red.) na nodze przez cztery miesiące. On był gotów zrobić wszystko, byle w końcu wyleczyć kolano. Niestety, skończyło się tak, że ten przyrząd uczynił go kaleką - wspominała matka Maureen.
Trzy operacje i różne inne zabiegi nie pomogły. Paul Vaessen w wieku 21 lat musiał podjąć najtrudniejszą decyzję w życiu. Noga nie nadawała się do amatorskiego uprawiania sportu, a co dopiero do zawodowej gry w piłkę. Zakończył więc karierę, która na dobrą sprawę jeszcze się nie zaczęła. Działacze, trenerzy, koledzy z drużyny, kibice... Wszyscy szybko zapomnieli o utalentowanym napastniku.
Młody mężczyzna musiał odnaleźć się w nowych realiach. Paul zaczął łapać się różnych zajęć. Przez pewien czas był listonoszem, a potem pracował m.in. na budowie. Cały czas jednak towarzyszył mu ból, który był na tyle silny, że niespełniony piłkarz szukał sposobów na jego złagodzenie.
Ukojenie w narkotykach
W jego życiu pojawiły się narkotyki. Szczególnie upodobał sobie heroinę, która pozwalała mu na moment zapomnieć o bolesnych skutkach kontuzji. Nie trzeba było czekać, aż Vaessen się uzależni i zacznie wpadać w coraz większe tarapaty. Raz prawie stracił życie.
W 1985 roku, a więc trzy lata po zakończeniu kariery, Vaessen trafił do szpitala w stanie krytycznym. To cud, że przeżył, bo otrzymał sześć ciosów nożem w klatkę piersiową. Stracił mnóstwo krwi, a gdy leżał na stole operacyjnym, jego serce zatrzymywało się dwa razy.
Lekarze wykonali jednak kawał dobrej roboty i uratowali życie Paulowi. Co mu się stało? Umówił się z narkotykowymi dilerami. W trakcie spotkania doszło do sprzeczki, handlarze zaatakowali Vaessena w jednej z bocznych uliczek w Londynie. Chcieli go zabić, ale na szczęście to im się nie udało.
Byłego snajpera Arsenalu ta historia niczego jednak nie nauczyła. Nadal ćpał, a jego sytuacja materialna robiła się coraz bardziej dramatyczna. Trzynaście lat po tym, jak otarł się o śmierć, trafił do więzienia. W jednym z supermarketów ukradł damskie rajstopy, a kiedy zatrzymał go policjant, zaatakował go. To nie był jego pierwszy wybryk. Już wcześniej kilka razy popadł w konflikt z prawem, ale później - przed sądem - adwokaci zawsze wygłaszali bardzo podobne przemowy.
Arsenal hero Paul Vaessen returns after his goal at Juventus sent them through to the 1980 Cup winners cup final. pic.twitter.com/o2iRFsl7Aw
— 1980s Football (@FootballInT80s) 25 października 2015
- To tragiczny przypadek człowieka, który był na szczycie, a w wieku 21 lat dowiedział się, że będzie kaleką. Zrozumcie, że jest zdesperowany, bo całe jego życie zostało wywrócone do góry nogami - mówili obrońcy.[nextpage]Niestety, przy Vaessenie zabrakło kogoś, kto potrafiłby mu pomóc zmierzyć się z brutalnie przerwaną karierą. Ludzie zaczęli się od niego odwracać, a Paul coraz bardziej pogrążał się w nałogu. W końcu doszło do tragedii.
Zabójcza heroina
Heroina sprawiła, że niegdyś świetny piłkarz stał się wrakiem człowieka. Vaessen doprowadził swoją nogę do fatalnego stanu. Była tak owrzodzona, że Paulowi groziła amputacja. To byłby kolejny cios od życia.
Paul był przerażony taką perspektywą. Czy to pchnęło go do dramatycznego kroku? Tego już nigdy się dowiemy. Vaessen zmarł bowiem w tajemniczych okolicznościach.
W sierpniu 2001 roku znaleziono ciało 39-latka w łazience jego domu w Bristolu. Lekarz stwierdził, że doszło do przedawkowania narkotyków, ale uznał, że nie było to samobójstwo, lecz wypadek.
Kto wie, jak potoczyłyby się losy Vaessena, gdyby nieco wcześniej otrzymał wiadomość, na którą czekał.
#OTD in 1980, Paul Vaessen scored in the win at Juventus in European Cup Winners' Cup: https://t.co/3XZA6iLK6x pic.twitter.com/0CoLzdVnrb
— Arsenal FC (@Arsenal) 23 kwietnia 2016
- Wiedziałam, że bardzo martwi się o swoją nogę. Zmarł w środę, a w następny poniedziałek nadeszła informacja o sfinansowaniu jego operacji - zdradza matka.
Wszyscy, którzy znają tę historię, mówią wprost: dzisiaj Paula Vaessena nie spotkałaby taka tragedia. Zerwanie więzadeł nie stanowi dla piłkarza wyroku, a jedynie oznacza dłuższą przerwę od futbolu. W takich klubach jak Arsenal zawodnicy mogą liczyć na najlepszych lekarzy, a nawet psychologów. Niestety, Paul urodził się o kilkanaście lat za wcześnie.
ZOBACZ WIDEO były gwiazdor Chelsea zachwyca w Chinach. Kapitalny gol!