Wygrał 887 walk, przegrał... dwie! Podejrzewali, że jest efektem eksperymentu naukowców z ZSRR
Karelin miał na koncie trzy złote medale olimpijskie, ale chciał przejść do historii jako ten, który czterokrotnie wygra na igrzyskach. W Sydney - w 2000 r. - był na najlepszej drodze ku temu. Ówczesny prezes Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Juan Antonio Samaranch wybrał się na rywalizację najcięższych zapaśników w stylu klasycznym, chciał osobiście udekorować wybitnego sportowca z Rosji.
Był silny jak koń. Ale w końcu przegrał
Do finału wszystko szło zgodnie z planem. W walce o złoto rywalem Karelina był Rulon Gardner. Amerykanin, na pierwszy rzut oka nieco otłuszczony, nie odnosił wcześniej wielkich sukcesów. Na mistrzostwach świata jego najlepszym wynikiem było piąte miejsce. Z "Rosyjskim Niedźwiedziem" walczył już wcześniej i nie było to dla niego miłe przeżycie. - Trzy razy rzucał mną o matę. Za drugim nogi prawie wbiły mi się w plecy. To było jak mocowanie się z koniem. On jest taki silny, może cię udusić - mówił przed igrzyskami w Sydney. Głos zabrała nawet żona Gardnera - Stacy - która wyraziła troskę o męża. - Słyszałam, że po walce z Karelinem kilka osób zostało sparaliżowanych - podnosiła alarm Amerykanka.
Na macie w Sydney działy się jednak niesamowite rzeczy. 31-letni Karelin nie potrafił znaleźć sposobu na Gardnera. W drugiej rundzie - przy remisie 0:0 - sędziowie wylosowali zapaśnika, który musiał wykonać technikę po zapięciu klamry.
Great #Olympics moments with @JimGaffigan Rulon Gardner defeats Aleksandr Karelin in Greco Roman Wrestling pic.twitter.com/La74NrE9Ej
— Jeremiah Metzcar (@jemetzca) 8 sierpnia 2016
Losowanie wygrał Karelin, ale w trakcie mocowania z rywalem popełnił kosztowny błąd. Na moment zerwał klamrę, co było zabronione. Sędzia w pierwszym momencie tego nie zauważyli, po protestach amerykańskich trenerów posiłkowali się zapisem wideo. Nagle na trybunach zrobiła się wrzawa, arbiter ukarał Karelina i przyznał punkt Gardnerowi.
W myśl obowiązujących wówczas przepisów, by wygrać walkę w regulaminowym czasie, zawodnik musiał mieć przynajmniej trzypunktową przewagę. Gardner prowadził 1:0, więc zarządzono dogrywkę. Dla Karelina była to ostatnia szansa, by zmienić losy pojedynku i sięgnąć po historyczne, czwarte złoto. Jednak wielki mistrz nadal miał ogromne problemy z wykonaniem jakiejkolwiek techniki. Doszło do tego, że na pięć sekund przed końcem walki... niespodziewanie skapitulował. Wycofał się, nie próbując nawet przypuścić desperackiej szarży.
Czuł się jak klaun, ale polubił politykę
Karelin miał już zresztą co robić po zakończeniu wspaniałej kariery na macie. Jeszcze przed igrzyskami w Sydney - w 1999 r. - Władimir Putin zaprosił go przystąpienia do partii Jedna Rosja. Zapaśnik został wybrany do Dumy. Początkowo polityka wcale mu się nie podobała. Był zły, że dał się w to wciągnąć.
- Traktowałem to przez pierwsze dwa tygodnie jak osobiste upokorzenie. Ludzie obserwowali cię zbyt uważnie. Chcieli, żebyś odpowiadał na ich pytania, wyjaśniał sprawy, żartował, śpiewał i tańczył. Czułem się jak klaun - wspominał.
Z czasem jednak coraz lepiej czuł się na politycznych salonach. Mandat zdobywał także w kolejnych wyborach. Zasiada w komisji do spraw zagranicznych. "Rosyjski Niedźwiedź" zadbał także o karierę naukową. Uzyskał tytuł doktora na Akademii Kultury Fizycznej w St. Petersburgu. Jest człowiekiem o wszechstronnych zainteresowaniach: kocha Dostojewskiego, poezję, operę i balet.
Opracował MF
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: akcja nie z tej ziemi. Zanim strzelił gola, zrobił... salto!