Ta wypowiedź Tomasza Adamka zaskoczyła całe pięściarskie środowisko
Polski bokser już dwa razy odchodził na sportową emeryturę. Wydawało się, że po porażce z Erikiem Moliną już nie wróci, ale "Góral" być może zmieni plany.
To słowa Tomasza Adamka, które padły tuż po tym, jak w kwietniu tego roku posłał go na deski Eric Molina. Wydawało się, że kibice już nie zobaczą "Górala" w ringu. Minęło jednak kilka miesięcy i pięściarz z Gilowic wypowiada się w innym tonie.
39-latek w rozmowie z portalem Bokser.org zdradził, że nadal otrzymuje propozycje od promotorów. Na żadną jeszcze nie odpowiedział, ale nie wyklucza, że niebawem ściągnie rękawice z kołka.
- Żona i dzieci mi odradzają powrót, lecz chciałbym się jakoś fajnie pożegnać z kibicami. Z drugiej strony nie będzie mnie satysfakcjonowała wygrana z jakimś przeciętniakiem. Więc jeśli się żegnać, to tylko z kimś mocnym - mówi.
Decyzja jeszcze nie zapadła, ale w kolejnej wypowiedzi Adamek znowu podkreśla, że chce godnie pożegnać się ze swoimi fanami.
- Aktualnie nadal pozostaję na emeryturze, ale chciałbym, by kibice zapamiętali mnie jako prawdziwego wojownika.
"Góral" zaczyna przypominać Andrzeja Gołotę, który także nie potrafił definitywnie rozstać się z boksem. Adamek już dwa razy odchodził na sportową emeryturę. Pierwszy raz w 2014 roku, gdy przegrał z Arturem Szpilką. Drugi raz pożegnał się po wspomnianej porażce z Moliną.
Tomasz Adamek w zawodowym boksie wygrał 50 pojedynków i przegrał tylko pięć. W ostatnich czterech walkach trzy razy schodził z ringu pokonany. Pokonał jedynie Przemysława Saletę we wrześniu ubiegłego roku.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: po obejrzeniu tego rzutu karnego szczęka opada. Totalny odlot!