Inspirująca historia kulturysty z USA. Sztuczne serce nie przeszkadzało mu w treningu

Ryzykował życie, żeby spełniać swoje marzenia. Dziś jest wzorem dla tysięcy sportowców z całego świata, którzy muszą żyć z ciężką chorobą. Poznajcie historię kulturysty z USA, Andrew Jonesa.

Przemek Sibera
Przemek Sibera

21 września 2016 roku Andrew Jones przeszedł transplantację serca i w końcu może żyć normalnie. Przez ostatnie trzy lata amerykański kulturysta i model fitness egzystował dzięki sztucznej pompie przymocowanej do niewydolnego narządu.

Historia 26-latka mogłaby posłużyć za scenariusz do filmu. W latach 2009-2013 był normalnym młodym mężczyzną, który łączył szkołę z siłownią i startami w profesjonalnych konkursach kulturystycznych (na stronie 10. zdjęcie z zawodów sprzed choroby). Jego życie zmieniło się nie do poznania, gdy dowiedział się o poważnej chorobie mięśnia sercowego (kardiomiopatii).

Jones potrzebował przeszczepu serca. Organ nie był jednak dostępny, dlatego lekarze zainstalowali mu sztuczną pompę i zalecili, aby oszczędzał swój organizm do czasu znalezienia dawcy. Sportowiec nie posłuchał. Nadal trenował i ryzykował życie, nosząc ze sobą plecak z akumulatorem, który napędzał jego sztuczne serce.

- Najprzystojniejszy zombie na świecie - mówił o sobie żartobliwie. Gdy zrobiło się o nim głośno, w mediach tłumaczył, że dla niego nie sukcesy w zawodach kulturystycznych są najważniejsze, a pasja, walka, spełnienie marzeń i motywowanie innych do działania.

Na kolejnych stronach zobaczysz zdjęcia Jonesa.

Polub SportowyBar na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (0)