Cała prawda o piłce w Chinach. Miał być sukces, a są gigantyczne problemy

Robert Czykiel
Robert Czykiel
W ten sposób doszliśmy do kolejnego problemu. Jeżeli chińscy właściciele klubów liczyli, że sprowadzą gwiazdy i będą one dla nich dawać z siebie wszystko, to mocno się pomylili.

Przyjechali tylko po pieniądze

Przy ogłaszaniu kolejnych głośnych transferów co chwilę podnosiły się głosy, że znani piłkarze wybierają pieniądze i wygodę zamiast walki o wysokie cele i ciągłego rozwoju. Przytoczone słowa na temat Hulka tylko to potwierdzają, bo przecież w Europie był on jednym z czołowych napastników.

Do tego zagraniczne gwiazdy niewiele robią, aby integrować się z lokalnymi kibicami. Żyją w luksusowych warunkach i rzadko opuszczają swoje apartamenty. Mają taką możliwość, bo kluby zapewniają im prywatny samochód z szoferem, a także człowieka, który załatwi za nich każdą sprawę. Dlatego często nawet nie zabierają ze sobą rodzin, bo do Chin lecą dobrze zarobić, a potem chcą wrócić na stare śmieci.

"The Sun" dotarł też do informacji, że zagraniczni piłkarze nie utrzymują bliskich kontaktów z chińskim zawodnikami. Dowodem na to jest, chociażby sytuacja w Shanghai SIPG. Klub przed meczami ma krótkie zgrupowania w hotelu. Problem w tym, że przebywają w nim jedynie Chińczycy.

- Sven i zagraniczni piłkarze wolą zostać w swoich luksusowych apartamentach. To denerwuje miejscowych graczy, bo dlaczego nie ma równych zasad wobec wszystkich? Na to pozwala jednak Eriksson - mówi anonimowo jeden z pracowników SIPG.

Na tym wyliczanka problemów się nie kończy. Kolejnym problemem pomiędzy gwiazdami a Chińczykami są zarobki. Obcokrajowców trzeba było czymś zachęcić, dostali więc bajeczne kontrakty. Problem w tym, że miejscowi piłkarze nadal zarabiają marnie, często nawet piętnaście razy mniej.

Zazdrość przybiera na sile, niewykluczone, że wkrótce dojdzie do poważnego konfliktu. Obcokrajowcy także mają bowiem zastrzeżenia co do postawy ich chińskich kolegów z zespołu. Najczęściej pod ich adresem pada słowo "lenistwo".

- Chińscy piłkarze są bardzo leniwi, a dodatku mają słabą etykę pracy. Chcą być tak samo sławni i dobrze opłacani jak my, ale nie chce im się nad tym pracować - mówi anonimowo jeden z obcokrajowców w CSL.

Chińskie pieniądze uciekną od Anglii?

Wyłania się z tego obraz, który nie jest dla Chińczyków różowy. Miała być bardzo mocna liga, a na razie są rozgrywki na poziomie trzeciej ligi angielskiej. Gwiazdy miały zapełnić stadiony, a tymczasem - poza pobieraniem wysokiego wynagrodzenia - rozbijają szatnię od wewnątrz.

"The Sun" opisuje, że w Państwie Środka o wiele większym zainteresowaniem cieszą się mecze brytyjskiej Premier League. Kibice wolą pójść do knajpy i obejrzeć mecz Chelsea Londyn lub Manchesteru City, zamiast iść na stadion lokalnej drużyny i oglądać marne widowisko.

Najgorsze może jednak dopiero nadejść. Futbol w Chinach niedługo może stracić główny dopływ gotówki. Coraz głośniej mówi się o tym, że biznesowi potentaci z tego kraju swoje pieniądze skierują do Anglii, bo to po prostu będzie dla nich bardziej opłacalne.

Czy zatem marzenia o potężnej lidze i wygraniu mistrzostw świata szybko pójdą w zapomnienie? Na razie wszczęto alarm, ale jak tak dalej pójdzie, to stan chińskiego pacjenta będzie już krytyczny.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: impreza w Romie. Szczęsny w swoim żywiole

Czy futbol w Chinach ma szansę konkurować z europejskimi ligami?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×