Był idolem polskich kibiców, zginął w tragicznym wypadku. Historia Claudio Milara

Przemek Sibera
Przemek Sibera
Wada i fobia

Milar słynął ze świetnego wyszkolenia technicznego. Bogusław Baniak, który trenował go w Pogoni, opowiedział kiedyś w "Super Expressie" o zakładzie Urugwajczyka z Julcimarem. Piłkarz twierdził, że pięć razy z rzędu trafi w poprzeczkę z połowy boiska.

- Siadłem sobie z boku i patrzę. Przecież to niemożliwe, pomyślałem. Pierwsza - siedzi. Druga - poprzeczka. I tak pięć razy. Wygrał piwo - zdradził polski szkoleniowiec.

Baniak miał z nim bardzo dobre relacje. W Szczecinie byli praktycznie sąsiadami.

- Miałem takiego dużego psa, Claudio go polubił. Prosił mnie czasami, czy może przejść się z nim na spacer, pozwiedzać Szczecin. Wszyscy go lubili, drużyna, kibice, sąsiedzi. Szkoda, że wyjechał z Polski, może to wszystko ułożyłoby się inaczej - powiedział trener.

Do ciężkiej pracy na treningach Milar nigdy się jednak nie palił.

- Jego wada? Claudio był trochę leniwy. Nie chciało mu się biegać w zimnie w trakcie zajęć. Kiedyś trenerzy rozdawali nam paski treningowe do biegania. On znalazł pewne rozwiązanie. Jego żona dobrze biegała i oddał jej pasek. Wracamy do klubu, trener odczytał dane z paska i powiedział: "Claudio! Nie możesz biegać tak szybko” - zdradził Edi Andradina, jego kolega z Pogoni.

Brazylijczyk pamięta również, że Urugwajczyk nie lubił cmentarzy.

- Czasami z tego żartowaliśmy. Gdy jechaliśmy na mecz w Polskę i przejeżdżaliśmy obok cmentarza, to wołałem do niego: "Ej, Milar, potrzebują tutaj napastnika!”. Nie lubił tego. Była też historia z mieszkaniem. Claudio szukał w Szczecinie mieszkania i mu pomagaliśmy. Jedno z nich było właśnie koło cmentarza. Kiedy tylko to zauważył, to od razu powiedział, że nie ma mowy. Nawet nie przechodził blisko cmentarzy - wyjawił Andradina.

Ostatnie słowa do brata

Do dziś ze śmiercią Milara pogodzić się nie może jego młodszy brat, Bruno. On marzył, żeby kiedyś zagrać z nim jednej drużynie, ale nigdy do tego nie doszło. Dzień przed katastrofą Claudio powiedział mu:

- Nigdy nie poddawaj się w dążeniu do realizacji swoich marzeń.

Bruno dostał szansę gry w Gremio Esportivo Brasil już po śmierci Milara. W debiucie wszedł z ławki rezerwowych i zdobył zwycięską bramkę w końcówce. Celebrując, podbiegł do trybun z koszulką swojego brata, aby uczcić jego pamięć. Nie zrobił jednak kariery w futbolu.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: zaskakujący rywal Mariusza Pudzianowskiego

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×