Kuriozalna sytuacja w polskim klubie. Odwołali mecz, bo ktoś ukradł bramki

Sokół Łany Wielkie w sobotnie południe miał podejmować Unię Książenice. Mecz nie doszedł do skutku, bo okazało się, że ktoś zabrał bramki. Jak się okazało - nie tylko one zniknęły.

Robert Czykiel
Robert Czykiel
Facebook

W amatorskich klubach często dzieją się rzeczy, które dla wielu mogą wydawać się niewiarygodne. Najnowsza historia momentalnie jest rzadko spotykana: z jednej strony zabawna, ale z drugiej mamy do czynienia z dramatem niewielkiej drużyny.

Sokół Łany Wielkie występuje w drugiej grupie katowickiej ligi okręgowej. W sobotę o godzinie 13 zespół miał ugościć Unię Książenice. Mecz odwołano. Rano okazało się, że ktoś dopuścił się zuchwałej kradzieży na stadionie.

- Nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem. Nie było bramy wjazdowej i około 150 metrów ogrodzenia. Zniknęły też obydwie bramki i piłkochwyty długości 40 metrów i wysokości 5 metrów - mówi prezes Andrzej Rogon w rozmowie ze stroną Śląskiego Związku Piłki Nożnej.

Dla klubu to wielki cios, bo skradzione przedmioty są warte kilkanaście tysięcy złotych. Sprawa została zgłoszona na policję. Sokół liczy, że po analizie monitoringu uda się trafić na trop złodziei. Klub na Facebooku poprosił też wszystkich o pomoc w schwytaniu sprawców.

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że bramki i inne metalowe przedmioty padły łupem złomiarzy. Rogon jednak rozważa także inny scenariusz.

- Może kogoś „bolą” nasze dobre wyniki? Radzimy sobie jak na beniaminka całkiem dobrze, a nawet mogliśmy mieć jeszcze kilka punktów więcej.

Mecz z Unią zostanie rozegrany 13 listopada na boisku w Książenicach.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: żeńska odmiana Messiego. Tak strzela gwiazda Barcy

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×