Czyżby przebywający na sportowej emeryturze Floyd Mayweather Jr zaczynał się łamać i coraz poważniej rozważał stoczenie kolejnej walki? To pytanie w ostatnich dniach bardzo często przewijało się w zagranicznych mediach. Ziarno niepewności zasiał sam zawodnik, który najpierw przyznał, że "drzwi do jego powrotu są otwarte", a później pojawił się na walce Manny'ego Pacquiao z Jessiem Vargasem.
Kibice liczyli, że to zapowiedź rewanżu z Filipińczykiem. Ich pierwszy pojedynek cieszył się gigantycznym zainteresowaniem. Podobnie byłoby pewnie za drugim razem.
"The Money" w środowy wieczór uczestniczył w konferencji prasowej promującej walkę jego zawodnika Badou Jacka z Jamesem Degalem. Przy okazji zabrał głos w sprawie powrotu na ring.
Dla fanów jego talentu mamy złe wiadomości. Mayweather zapewnił, że jest szczęśliwy na sportowej emeryturze.
- Wielu bokserów chce odejść na emeryturę, ale nie może tego zrobić ze względów finansowych. Nie mam tego problemu. Nie muszę walczyć. Niedawno zarobiłem 300 mln dolarów na pojedynku z Pacquiao. Jest więc OK. Jak już wcześniej mówiłem, cieszę się ze swojej sytuacji - zaznaczył.
Dziennikarze pytali go również, czy jego wizyta na walce "Pacmana" miała związek z ich ewentualnym rewanżem. Mayweather zaprzeczył.
- Na galę Pacquiao zdecydowałem się przyjść w ostatniej chwili, żeby jakoś inaczej spędzić czas ze swoją córką. Bilety dostałem od promotorów. Miałem dobre miejsca, za co im serdecznie dziękuję - powiedział były mistrz świata.
Na koniec Amerykanin przyznał, że 50. walka w zawodowej karierze go obecnie nie interesuje. To jednak nie oznacza, że definitywnie kończy z boksem. Amerykańskie media wypominają mu, że jest niczym chorągiewka na wietrze.
- Każdego dnia mówię inne rzeczy, bo czuję coś innego. Czy mogę sobie zaprzeczać? Oczywiście. Ale to nie oznacza, że jestem szalony. Jestem tylko człowiekiem. Czasem się mylę. Bóg stworzył tylko jedną perfekcyjną rzecz: mój rekord bokserski - zażartował.
Mayweather ma na koncie 49 zwycięstw. Gdyby wrócił i odniósł jubileuszowy 50. triumf, pobiłby rekord legendarnego Rocky'ego Marciano. Pięściarz z Brockton karierę zakończył w 1955 roku z bilansem 49-0.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: ten piłkarz pobił rekord niezdarności. Trzy błędy w kilka sekund!