Nie dożył 60 lat. Tragiczna historia jednego z najlepszych piłkarzy świata
Oglądanie jego gry było czystą przyjemnością. Majestatyczne ruchy, zagrania piętą, piękne gole. Futbol nie był jednak dla niego wszystkim. Ukończył medycynę, angażował się w politykę. Niestety od wielu lat nie radził sobie z alkoholem.
Po raz trzeci w ciągu kilku miesięcy Socrates Brasileiro Sampaio de Sousa Vieira de Oliveira - tak brzmiało jego pełne nazwisko - trafił do szpitala. Pierwsze niepokojące sygnały pojawiły się w sierpniu 2011 r. W następny miesiącu legenda futbolu trafiła do szpitala z krwawieniem w przewodzie pokarmowym. Lekarzom udało się opanować sytuację. Ale w grudniu mogli tylko bezradnie rozłożyć ręce.
Palił jak smok. I ten alkohol...
Socrates został zakwalifikowany do przeszczepu wątroby, ale go nie doczekał. Na początku grudnia trafił na oddział intensywnej terapii szpitala w Sao Paulo. Początkowo podawano informację o zatruciu pokarmowym. Okazało się, że była to sepsa. "Doktor" oddychał przy pomocy respiratora, był w stanie krytycznym. Nad ranem, 4 grudnia 2011 r., zmarł.
Nie było żadną tajemnicą, że genialny piłkarz miał problemy z nałogami, i to od wielu lat. Palił jak smok, a także często sięgał po alkohol. Robił to już w trakcie piłkarskiej kariery. Gdy mówił o tym w mediach, można było odnieść wrażenie, że albo nie dostrzega problemu, albo go bagatelizuje.
- Nigdy nie miałem problemów z alkoholem, nie byłem uzależniony. Traktowałem go jako mojego towarzysza - tak mówił w wywiadach. Jednak na kilka miesięcy przed śmiercią, gdy zaczęły się jego problemy zdrowotne, przyznał się do problemu. - Tak, byłem alkoholikiem. Ci, którzy sięgają po alkohol każdego dnia, są alkoholikami. Byłem od niego zależny - mówił we wrześniu 2011 r. W czasie przeszłym, bo zapewniał, że w końcu zerwie z nałogiem.
Nietuzinkowy, niebanalny, nie pasujący do swojej epoki. Człowiek o szerokich horyzontach, daleko wykraczających poza futbol. Tak o Socratesie wypowiadają się jego dawni koledzy z boiska i dziennikarze. Zaczynał karierę w Botafogo, w 1974 r., ale w tamtym okresie ważniejsze dla niego były studia na medycynie. Koniecznie chciał je ukończyć i dopiął swego (został pediatrą). To dlatego zyskał przydomek "Doutor Sokrates", czyli "Doktor Sokrates".
Wyjątkowa inteligencja
Eksplozja jego talentu nastąpiła w Corinthians. Do klubu z Sao Paulo trafił jako 24-latek, w 1978 r. Stał się królem środka pola, poprowadził zespół do trzech tytułów mistrzowskich. Zdobył dla Corinthians 172 gole w 297 spotkaniach.
Socratesa łatwo było rozpoznać na boisku. Wysoki (192 cm), dość szczupły, ale silny fizycznie, często grający w charakterystycznej opasce. Wyróżniał się techniką, był obunożny. Przede wszystkim zaś miał "to coś", co zachwycało kibiców. Znakomity przegląd pola, podania dokładne co do centymetra (zwłaszcza piętą; to był jego znak firmowy), potężne strzały z dystansu.W barwach "Canarinhos" pochodzący z Belem pomocnik rozegrał 60 spotkań, strzelił w nich 22 gole (wg niektórych źródeł - 63 spotkania i 25 goli). W tym kilka pamiętnych - m.in. te z mundialu w 1982 r. W spotkaniu z ZSRR przejął piłkę na trzydziestym metrze. Łatwo ograł dwóch rywali, a potem huknął tak, że piłka mało nie rozerwała siatki.
Trafił także w pamiętnym spotkaniu z Włochami, w drugiej fazie mistrzostw, ale wówczas przyćmił go Paolo Rossi (Włosi wygrali 3:2, a następnie triumfowali w całej imprezie).
NA DRUGIEJ STRONIE PRZECZYTASZ M.IN., DLACZEGO SOCRATESOWI NIE POWIODŁO SIĘ WE WŁOSZECH I JAK DAŁ NA IMIĘ JEDNEMU Z SYNÓW
-
Bobson1976 Zgłoś komentarz
Pamiętam jak karne walił z miejsca -
Kibol Kolejorza z Czech Zgłoś komentarz
Byl super pomocnikiem -
Antek Pyta Zgłoś komentarz
SOKRATES TAK TO PRAWDA NIE BYLO LEPSZEGO W TAMTYM CZASIE -
Znafca Zgłoś komentarz
Cos w tym jest, ze Brazylijczycy nie potrafia utrzymac dyscypliny..... Wielu zaprzepascilo szanse na wielka kariere przez alkohol, imprezy..... -
yes Zgłoś komentarz
Pamiętam informacje o Sokratesie z czasów gry i później....smutne. -
cadi Zgłoś komentarz
Cytat 1:" Nad ranem, 4 grudnia 2011 r., zmarł." Cytat 2: " W dniu śmierci Socratesa, 11 grudnia 2011 r." Konsekwencja godna Pulitzera.