Ekipa Canelas 2010 sieje postrach wśród zespołów czwartej ligi portugalskiej. Jej zawodnicy grają bardzo brutalnie, a kibice grożą i obrażają przeciwników. Grupą sympatyków kierują ultrasi FC Porto, którzy przychodzą, aby wspierać kolegę ze swojej grupy, Fernando Madureirę. To on właśnie pełni funkcję kapitana Canelas 2010.
- Dlaczego sędziowie nie reagują? Bo się boją - twierdzi Manuel Gomes, prezydent klubu Grijo, który występuje w tych samych rozgrywkach.
Canelas 2010 are Portugal's most feared team, and with good reason: https://t.co/PjndWqn9LX pic.twitter.com/ee5uvOrXs9
— LateTackleMagazine (@LateTackle) 21 grudnia 2016
Piłkarze Canelas 2010 dwanaście ostatnich meczów wygrali bez wychodzenia na boisko. Rywale woleli zrezygnować, oddać mecz walkowerem i zapłacić 750 euro kary niż ryzykować zdrowie.
- W meczach Canelas 2010 na boisku i trybunach panuje klimat terroru. Ich zwycięstwa opierają się na agresji i zastraszaniu. Zawodnicy innych klubów mają rodziny, nie chcą się narażać - tłumaczy anonimowo jeden z przedstawicieli ligi.
Zobacz piłkarzy Canelas 2010 w akcji.
Tutaj kolejny incydent.
Co o tym wszystkim sądzą sami zainteresowani? Wspomniany już Fernando Madureira podkreśla, że on i jego koledzy nie mają sobie nic do zarzucenia.
- Nasi przeciwnicy narzekają na nasz agresywny styl gry. Ale z tego, co pamiętam, w futbolu zawsze się tak gra, to sport kontaktowy. Nie jesteśmy aż tak źli, jak o nas mówią. Nikt z nas nie chodzi za rywalem z kijem czy nożem. Apeluję więc do drużyn, żeby do nas przyjeżdżały i grały, bo to jest piłka, a my jesteśmy tacy jak inni: mamy dwie nogi i dwie ręce - mówi kapitan Canelas 2010.
Canelas 2010, el "imbatible" equipo portugués formado por barristas de FC Porto https://t.co/637ZlOWezG pic.twitter.com/YY383ZAvu8
— Cooperativa (@Cooperativa) 21 grudnia 2016
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: rugbista brutalnie zaatakował sędzię! Kobieta trafiła do szpitala
Może w Polsce też jest zespół siłowy/grożący i dosłownie kontaktowy - nie tylko w w piłce nożnej.