Radziecki system zrujnował jej życie. Mając 20 lat, została sparaliżowana

Robert Czykiel
Robert Czykiel
Czy Muchina mogła postawić się swojemu trenerowi? Pewnie i mogła, ale była przecież wówczas nastolatką, która czuła przed mężczyzną duży respekt. W dodatku konflikt z Klimenką oznaczałby zapewne koniec jej kariery. Wszystko działo się w Związku Radzieckim, gdzie jednostka dla nikogo się nie liczyła. Najważniejsza była duma i chwała ZSRR.

Jak tresowane zwierzę

Nastolatka z Moskwy w 1978 pojechała na mistrzostwa świata w Strasburgu. To była wielka dominacja Jeleny Muchiny. Na sześć konkurencji zdobyła pięć medali, z czego trzy złote i dwa srebrne. W ten sposób gimnastyczka wysoko zawiesiła sobie poprzeczkę. Za dwa lata miały odbyć się igrzyska olimpijskie w Moskwie. Stało się jasne, że Jelena musiała w nich nie tylko wystartować, ale też i zdobyć worek medali. Najlepiej samych złotych.

Nikt jednak nie zakładał, że na kolejnych mistrzostwach świata dojdzie do dramatu. Dwa tygodnie przed zawodami w Stanach Zjednoczonych Muchina złamała nogę na treningu. W kadrze Związku Radzieckiego wybuchła panika.

19-letnia wówczas Jelena przez sześć tygodni miała na nodze gips. Powinna nosić go znacznie dłużej, ale były naciski, aby wróciła do treningów przed zbliżającymi się igrzyskami. Podobno sama gimnastyczka błagała, aby jeszcze nie ściągać gipsu, ale nikt jej nie posłuchał. To był błąd, sama czuła, że jej noga nie jest jeszcze zdrowa. Szybko wróciła na salę operacyjną, bo chodzenie sprawiało jej problemy. Rzeczywiście, badanie wykazało, że kość nie zrosła się dobrze. Znowu założono gips, ale trener Klimenko tym razem nie zamierzał czekać, aż jego zawodniczka wyzdrowieje.


IO nadchodziły, a więc Muchina trenowała... na jednej nodze. Tak, radziecki szkoleniowiec wychodził z założenia, że gips nie jest problemem. Ściągnięto go po kilku tygodniach. Znowu za szybko, ale nie było już wyjścia, bo inaczej Jelena nie byłaby gotowa na najważniejszą imprezę.

- Klimenko był gotów zrobić wszystko, aby Jelena wystartowała na IO w Moskwie. Nikt nie wątpił, że ona zdobędzie złote medale, a Michaił wiedział, że dzięki niej zostanie trenerem mistrzyni olimpijskiej. Czy zapędzał Muchinę na treningi? Dokładnie tak było. Strasznie bolała ją noga, ale była zmuszana do pracy - opowiada legenda gimnastyki Łarysa Łatynina.

Trener miał obsesję na punkcie złotego medalu na igrzyskach. Dlatego nie oszczędzał Muchiny, a do jej repertuaru dołożył nawet nowy element, który nazywał się "salto Thomasa". Tylko nieliczni mężczyźni byli w stanie go wykonać, żadnej kobiecie to się nie udało. Jelena czuła, że ten eksperyment może się źle zakończyć.

- Kilka razy widziałam we śnie upadek. Wiedziałam, że prędzej czy później to się źle skończy. Czułam się jak zwierzę, które jest zmuszane do pracy biczem. Ale zawsze wracałam do sali. Może taki był mój los, a na los przecież nie można się obrażać - mówiła po latach Muchina.

Horror, który na zawsze przykuł ją do łóżka

Przeczucia Jeleny - niestety - się sprawdziły. Dwa tygodnie przed igrzyskami olimpijskimi w Moskwie rozegrał się wielki dramat. 20-letnia gimnastyczka na treningu w Mińsku miała wykonać cały układ. Wszystko szło zgodnie z planem. Aż do momentu, gdy Muchina zaczęła wykonywać "salto Thomasa". Na sali nie było trenera Klimenki.

NA TRZECIEJ STRONIE - MIĘDZY INNYMI - PRZECZYTASZ, JAK DOSZŁO DO WYPADKU, JAKIE BYŁY JEGO KONSEKWENCJE I CO STAŁO SIĘ Z TRENEREM

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×