Pod koniec 2016 roku agent Cristiano Ronaldo, Jorge Mendes, odpalił "bombę". Zdradził, że jeden z chińskich klubów proponował Realowi 300 milionów euro za zawodnika plus kosmiczną pensję 100 mln euro na sezon dla samego zawodnika.
Gdyby CR7 przyjął ofertę, stałby się najlepiej opłacanym piłkarzem na świecie. W wywiadzie dla telewizji ONTV mistrz Europy i triumfator ostatniej edycji Ligi Mistrzów wyjaśnił motywy swojej decyzji.
- Pieniądze są ważne, ale nie są moją największą motywacją. Dla mnie liczy się przede wszystkim futbol. Chcę być najlepszy. To jest mój główny cel. Chcę się rozwijać. Wciąż mam kilka lat grania przed sobą - podkreślił przed kamerą.
Ronaldo patrzy na pieniądze tylko przez pryzmat przyszłości. Chce zarobić na boisku tyle, aby po zakończeniu kariery cieszyć się spokojnym i komfortowym życiem.
- Jestem szczęśliwy z tego, gdzie się teraz znajduję. Podpisałem świetną umowę ze sponsorem oraz Realem Madryt. W moim wieku dwa tak wielkie kontrakty to coś niesamowitego. Jestem z tego bardzo dumny. To daje mi jeszcze większą motywację do ciężkiej pracy - dodał Portugalczyk.
Oczywiście futbol to nie jedyne źródło utrzymania Ronaldo. Gwiazdor "Królewskich" zajmuje się także biznesem, do którego zalicza się m.in. własna marka ubrań, butów, perfum czy koców. Do tego zainwestował w nieruchomości oraz hotele. Jak udaje mu się to wszystko łączyć?
- Mam swój zespół, jest najlepszy na świecie. Pracuje bardzo ciężko na sukces tak jak ja na boisku. Biznes to coś, co mnie interesuje i chciałbym robić w przyszłości. Ale teraz skupiam się tylko na piłce, bo to moja główna praca - wyjaśnił CR7.
Nie każdy sportowiec podchodzi do swojego zawodu tak jak Ronaldo. W ostatnich dniach do Chin przenieśli się m.in. Carlos Tevez i Oscar, którzy wciąż mogliby grać w topowych klubach Europy i walczyć o trofea, a wybrali spokojne życie i kosmiczne pensje.
Informacje sportowe możecie śledzić również w aplikacji WP SportoweFakty na Androida (do pobrania w Google Play) oraz iOS (do pobrania w App Store). Komfort i oszczędność czasu!
ZOBACZ #dziejesiewsporcie: 8 sekund! Tyle potrzebowała Barcelona, by strzelić gola Realowi