Dwa razy uciekł śmierci. W końcu sam się zabił. Tragiczna historia legendy sportu

Przemek Sibera
Przemek Sibera
Celebryta czy sportowiec?

Mirra był jednym z najbardziej utytułowanych zawodników BMX. W X Games, czyli igrzyskach sportów ekstremalnych, w latach 1995-2008 zdobył aż 24 medale, z czego 14 złotych. To on jako pierwszy wykonał podwójne salto w tył i obrót o 360 stopni z saltem w tył bez trzymania kierownicy.

Zobacz - podwójne salto w tył.

Ochrzczony przydomkiem "Miracle Man" (tłum. "Człowiek Cud") sportowiec był prawdziwym idolem nastolatków. To w dużej mierze dzięki niemu zawody X Games są obecnie popularne nie tylko w USA, ale na całym świecie.

Ta sława nie wszystkim się podobała. Byli tacy, którzy twierdzili, że Mirra jest bardziej celebrytą niż sportowcem.

- Jeśli im to przeszkadza, to ich problem. Jestem szczęśliwy, kocham swoją robotę. Większość tych krytyków pewnie nie przejechała na rowerze nawet połowy tego co ja. Mogą mówić, co chcą, ale mnie nie zranią - przekonywał Amerykanin.

Bolesna lekcja życia

Emerytura to dla wielu sportowców prawdziwy test. Mirra podjął tę trudną decyzję w 2011 roku, gdy na zawodach w Ocean City przekonał się, że młodsi od niego rywale są bardziej żądni sukcesu niż on sam.

- Widziałem to w ich oczach. Byli gotowi zrobić wszystko dla zwycięstwa. Nawet umrzeć. Tak jak ja, gdy byłem młody - tłumaczył wówczas 37-letni Mirra.

Krótko próbował swoich sił w rajdach samochodowych. Potem przerzucił się na rallycross. Po 40. urodzinach zainteresował się triathlonem. W 2015 roku Mirra wymarzył sobie start w Ironmanie w Lake Placid. Liczył na to, że dobry wynik da mu kwalifikację na mistrzostwa świata w Kona na Hawajach.

"Te treningi są chore, kocham je i jednocześnie ich nienawidzę", "Czy jestem jakiś dziwny, czy wy też wpadacie w depresję po katorżniczym treningu?", "Naprawdę, nie mam ochoty nawet wstawać z łóżka" - takie posty można było znaleźć wówczas na jego portalach społecznościowych.

Triathlon w Lake Placid zakończył się dla Mirry jednym wielkim rozczarowaniem. Do mety dotarł po ponad 11 godzinach - to był 109. wynik w klasyfikacji generalnej, a 24. w jego kategorii wiekowej. Tylko sześciu najszybszych dostawało bilet na Hawaje.

Miesiąc później Mirra chciał się odegrać i wystartował w kolejnym triathlonie. Nie ukończył go.


Ostatnie tygodnie przed śmiercią

Ci, którzy z Mirrą widywali się często, dziś nie mają wątpliwości, że w ostatnich tygodniach przed śmiercią nie był sobą.

- Raz przyjrzałam mu się, gdy wyszedł spod prysznica. Siedział zgarbiony, nie wyglądał dobrze. Usiadłam obok niego i zapytałam, czy wszystko w porządku. On tylko wzruszył ramionami. Nie potrafił nic powiedzieć. Był zagubiony, bezradny. To był zupełnie inny człowiek niż wcześniej - opowiadała żona Mirry, Lauren, w wywiadzie dla ESPN.

Sportowiec podobno często wspominał znajomym, że czuje się przybity. Niektórzy przyjaciele twierdzili, że był uzależniony od tabletek przeciwbólowych.

W listopadzie 2015 roku, gdy Mirra zaczął budować wielką rampę koło swojego domu, wydawało się, że najgorsze ma już za sobą. Był tym wszystkim bardzo podekscytowany.

- Szybko się jednak zniechęcił. Tydzień przed śmiercią rozmawiałem z nim. Powiedział mi, że stracił do tego pasję. Że się starzeje. Widziałem, że jest zagubiony - przyznał w rozmowie z "New York Magazine" Kenan Harkin, kolega i również zawodnik BMX.

4 lutego 2016 Mirra był z przyjaciółmi w knajpie. Gdy odebrał SMS-a, wstał i wyszedł, rzucając krótko do swoich kompanów: "Jeśli chcecie jechać ze mną, to teraz". Ci jednak pozostali w lokalu. Kilkanaście minut później znaleźli go w samochodzie martwego, z kulą w głowie.

Informacje sportowe możecie śledzić również w aplikacji WP SportoweFakty na Androida (do pobrania w Google Play) oraz iOS (do pobrania w App Store). Komfort i oszczędność czasu!

ZOBACZ #dziejesiewsporcie: 8 sekund! Tyle potrzebowała Barcelona, by strzelić gola Realowi

Czy lubisz oglądać zawody BMX?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×