- On nie ma nawet czasu, aby zadzwonić do ojca. Kolejna sprawa to jego obietnice. Obiecał tacie, że kupi mu samochód, mieszkanie. Chwali się tym, że ma flotę samochodów, w tym ferrari, mercedesa czy bmw, a nie potrafi tacie podarować auta za śmieszne 20-30 tysięcy dolarów. Taki prezent dla Marcina to nic, bo przecież zarabia miliony - mówił Robert Gortat dwa lata temu w "Przeglądzie Sportowym".
Wywiad z bratem Marcina Gortata wywołał wielkie zamieszanie w polskich mediach. Kibice także nie kryli oburzenia. Koszykarz przecież zarabia miliony w lidze NBA, a ze słów Roberta wynikało, że zapomniał o najbliższych.
Gracz "Czarodziejów" nie zamierzał tego zostawić bez wyjaśnienia. Dlatego podjął decyzję o pozwaniu swojego brata do sądu za pomówienia. Marcin domagał się od byłego boksera przeprosin, a także 150 tysięcy złotych.
Jak informuje "Gazeta Wyborcza", zapadł wyrok w tej sprawie. Robert Gortat może odetchnąć z ulgą, bo nie będzie musiał płacić ogromnego odszkodowania. Sąd w Katowicach jednak uznał, że koszykarzowi należą się publiczne przeprosiny.
Od kontrowersyjnego wywiadu najbliżsi Marcina rzadko się wypowiadali. W sporadycznych rozmowach jego ojciec Janusz potwierdził, że nic nie dostał od syna. Matka z kolei stawała po stronie gracza NBA i zarzucała Robertowi kłamstwa. Wyroku sądu na razie nikt nie skomentował.
ZOBACZ WIDEO Córka byłego czeskiego piłkarza wyrosła na piękną kobietę. Jej zdjęcia robią furorę w sieci
takie życie