Kariera Gracjana Horoszkiewicza znalazła się na dużym zakręcie. 22-letni obrońca kilka lat temu zapowiadał się na wielki talent, ale jego losy nie potoczyły się tak, jak mu wróżono. Wychowanek GLKS Gaworzyce zimą wylądował... w niemieckim czwartoligowcu ZFC Meuselwitz.
Jako nastolatek trafił do Herthy Berlin, gdzie jednak nie potrafił przebić się do pierwszej zespołu. Wcześniej jeździł na testy do angielskich klubów, gdzie poznał kilka gwiazd piłki.
- Do Liverpoolu zaprosił mnie menadżer Ashley’a Cole’a - gruba ryba, jak poszliśmy na mecz młodzieżowej Premier League, trzynastu zawodników pochodziło z jego „stajni”. Tam poznałem też Stevena Gerrarda, dał mi swoją koszulkę - wielka nobilitacja - opowiada były gracz Podbeskidzia Bielsko-Biała w rozmowie z weszlo.com.
Najciekawsza historia dotyczy jednak okresu, gdy młody Polak przebywał w Tottenhamie Hotspur. To był okres, gdy do zespołu "Spurs" miał trafić David Beckham. Gwiazdor angielskiej piłki chciał spełnić marzenie dziadka, który zawsze liczył, że jego wnuk zagra w londyńskim klubie.
Horoszkiewicz opowiada, że każda wizyta "Becksa" na White Hart Lane wywoływała wielkie poruszenie. Polak zdradził, że poznał Beckhama przypadkowo.
- Idę do fizjoterapeuty po treningu, wchodzę, a tam on. Leżeliśmy twarzą w twarz i pogadaliśmy chwilę. Pytał, skąd jestem, jak się tu znalazłem, czy jestem sam, czy wszystko w porządku. Gdy powiedziałem, że przyjechałem z Polski, pochwalił się, że zna polskie słowo: „kur**”.
Beckham ostatecznie w Tottenhamie nie wylądował. Wypożyczenie zablokowało Los Angeles Galaxy, które nie zgadzało się, by Beckham przez kilka miesięcy grał w Premier League.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: "Ronaldo" w lidze okręgowej. O strzale piłkarza z Katowic jest głośno
Ważne, że Horngacher: "A jak trzeba, to zaklnie!" http://sportowefakty.wp.pl/sportowybar/6 Czytaj całość