Na początku 2001 roku Adam Małysz w wielkim stylu zwyciężył w Turnieju Czterech Skoczni, a w Polsce wybuchła "małyszomania". Kibice wręcz oszaleli na punkcie skoczka z Wisły. Na kolejne zawody - do Harrachova - udały się tłumy naszych rodaków.
Małysz ich nie zawiódł. 13 i 14 stycznia 2001 r. pewnie wygrał oba konkursy na mamucim obiekcie kompleksu Čerťák. Przy okazji dwukrotnie ustanawiał rekord Polski w długości lotu - najpierw wynosił on 206,5 m, a później 212 m. W Harrachovie "Orzeł z Wisły" triumfował raz jeszcze - w 2004 r., tyle że na dużej skoczni.
Piszemy o tym nieprzypadkowo, bo legendarny skoczek narciarski postanowił wybrać się - wraz z małżonką Izabelą - do Czech i zobaczyć miejsce, w którym święcił sukcesy.
- Świątecznie na "starych śmieciach" - tak Małysz podpisał zdjęcia, które zamieścił na Instagramie.
- Niestety słowo "śmieci" ma tu podwójne znaczenie - zauważył jeden z internautów. Małysz zastał bowiem na Čerťáku przygnębiający widok. Dwie największe skocznie na obiekcie (w tym wspomniany mamut) niszczeją od kilku lat.
Zobacz także: Zostały tylko zgliszcza. Widok obiektów olimpijskich z 1984 roku przeraża
Ostatnie zawody na dużej skoczni (HS142) odbyły się w 2011 r. Na mamucie (HS205) zorganizowano jeszcze w 2014 r. mistrzostwa świata w lotach narciarskich. Przestarzały obiekt wymaga remontu, ale brakuje na to środków. Na razie nic nie wskazuje na to, by skoczkowie mieli znów rywalizować na Čerťáku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor UFC rozkleił się po porażce. Zobacz wzruszający moment