Kasjusz Życiński wzbudza wiele kontrowersji. Nic więc dziwnego, że został gwiazdą federacji Fame MMA. Ostatnio w walce wieczoru pokonał Marcina Wrzoska, który przez głośną porażkę zakończył swoją przygodę z KSW.
Choć dzięki "Don Kasjo", Fame MMA sporo zarobiła na sprzedaży pay-per-view, organizacja nie zatrzymała influencera. We wtorek kibice MMA mogli doznać ogromnego szoku, ponieważ zobaczyli go w nowej roli.
Podczas pierwszej konferencji nowej federacji Prime MMA okazało się, że to właśnie Kasjusz Życiński jest jej włodarzem. Zapytany o kontakt ze starym pracodawcą, odpowiedział jednoznacznie.
- Z Fame MMA łączą mnie dalej wspomnienia. Jakby chciałem zrobić coś nowego. Wiesz, dużo kontuzji, już te dwie ostatnie walki też tak na siłę zrobiłem. Bardziej dla swojego trenera Marka Chrobaka, którego serdecznie pozdrawiam - stwierdził na konferencji.
ZOBACZ WIDEO: Mamed Chalidow po operacji. Lekarze zdradzili drastyczne szczegóły
- Planowałem stworzenie gali już po mojej drugiej walce, jakby nawet tu z obecnym Dawidem Ambroziakiem. Już wtedy miałem w planach utworzenie federacji. Zaproponowałem to nawet Sylwestrowi Wardędze - dodał.
Pierwsza gala Prime MMA odbędzie się 19 lutego w łódzkiej Atlas Arenie. W karcie walk zobaczymy m.in. Mateusza Murańskiego, Marka "Kruszwila" Kruszela czy Łukasza "Kamerzystę" Wawrzyniaka.
Zobacz też:
Paskowy "Wiadomości" w TVP przeszedł samego siebie ws. Sousy!
Piękne słowa Anny Lewandowskiej. To na pewno zmobilizuje jej męża