W tym artykule dowiesz się o:
Na przełomie wieków w Polsce popularność zdobywał boks w wykonaniu pań - za sprawą Iwony Guzowskiej, a także Agnieszki Rylik (na zdjęciu). Zdecydowaną większość pojedynków kończyły zwycięsko, sięgały po mistrzowskie pasy. W tym czasie za naszą zachodnią granicą furorę robiła Regina Halmich.
O ile zawodowa kariera obu Polek trwała około pięciu lat, o tyle pięściarka z Karlsruhe boksowała zdecydowanie dłużej. Od jej debiutu do pożegnalnego pojedynku upłynęło prawie 14 lat. To była kariera pełna sukcesów. Halmich odprawiała kolejne rywalki z kwitkiem. Powalała na kolana nie tylko silnymi ciosami, ale także urodą.
Przypominamy wam historię jednej z najlepszych zawodniczek wszech czasów na zawodowym ringu.
Urodzona w 1976 roku Halmich przygodę ze sportami walki zaczynała jako 11-latka. Chodziła na treningi judo, ale trzy lata później zamieniła chwyty na ciosy i kopnięcia. Wybrała karate, następnie kickboxing, aż wreszcie trafiła do boksu (w wydaniu amatorskim).
Trzykrotnie sięgała po mistrzostwo Niemiec, zdobyła także tytuł mistrzyni Europy. Zanim osiągnęła pełnoletność, zadebiutowała na zawodowym ringu. Wygrała pierwszych osiem pojedynków. Dziewiąty zakończył się dla niej fatalnie.
W kwietniu 1995 roku Halmich otrzymała propozycję walki w USA. To był jej debiut, a zarazem jedyny w karierze pojedynek za oceanem. 18-letnia Niemka nie sprostała miejscowej zawodniczce Yvonne Trevino. Obie leżały na deskach, ale to Halmich nie była w stanie kontynuować pojedynku po czwartej rundzie. Z powodu głębokiego rozcięcia pod okiem. Krew zalała jej twarz. To był okropny widok.
Niektórzy twierdzili, że to koniec jej krótkiej kariery. Mówili o Reginie "Fräulein", czyli "Panienka". Grubo się jednak pomylili. Halmich podniosła się po porażce z Trevino. Nie przegrała już później żadnego pojedynku.
Ja, das waren noch Zeiten als ich im Ring stand. Bei meinem letzten Kampf schauten fast 10 Millionen zu. Heute Abend...
Opublikowany przez Regina Halmich na 7 grudzień 2013
W czerwcu 1995 r. po zwycięstwie z Amerykanką Kim Messer Halmich sięgnęła po pierwszy pas mistrzowski - w wadze muszej (do 50 kg). Później broniła go niemal "co chwilę". Do ringu wychodziła w bardzo krótkich odstępach czasu. Dość powiedzieć, że we wspomnianym 1995 r. walczyła w sumie ośmiokrotnie.
Pięściarka reprezentowała grupę promotorską Universum, prowadzoną przez Klausa-Petera Kohla. Była w niej jedyną kobietą. Jeśli liczyła na to, że koledzy dobrze ją przyjmą i będą jej pomagać, to - przynajmniej na początku - mocno się rozczarowała.
- Musiałam wysłuchiwać głupich komentarzy. Moi koledzy bokserzy w ogóle nie traktowali mnie poważnie - wspomina Halmich. Do tego dochodziły kwestie finansowe. Pięściarka czuła się pokrzywdzona, żaliła się, że w porównaniu z mężczyznami z Universum czuje się jak uboga krewna. Kiedyś wypaliła: "Tracę miliony tylko dlatego, że jestem kobietą".
Jedną z gwiazd Sauerlanda był wówczas Dariusz Michalczewski. I to właśnie "Tiger" został bohaterem jednej z anegdot.
Opublikowany przez Regina Halmich na 10 czerwca 2015
Po latach, na łamach "Bilda", Halmich wspominała, jak zachowywał się wobec niej pochodzący z Gdańska pięściarz.
- W hali treningowej był tylko jeden prysznic. Starałam się zdążyć z kąpielą, gdy Dariusz Michalczewski akurat trenował. Ale gdy on tylko usłyszał, że leci woda, od razu był pod prysznicem. I rzekomo szukał czegoś za zasłoną. To jednak były wszystko tylko żarty - mówiła Halmich.
Michalczewski, w wywiadzie dla "FAZ" w 2003 roku, tak mówił o swojej koleżance z Universum. - Regina jest inteligentna, szarmancka, a w dodatku boksuje bardzo dobrze.
W początkowym okresie pięściarskiej kariery Halmich związana była z innym sportowcem - piłkarzem St. Pauli Martinem Drillerem. Ich związek trwał dwa lata (do 1997 r.). Driller wspomina, że raz oberwał od swojej dziewczyny. - Kiedyś wszedłem z nią do ringu i dostałem lanie. Myślałem, że z moją kondycją wytrzymam przynajmniej przez trzy minuty. Po tym, jak uderzyła mnie w żołądek i w twarz, uciekłem. W ringu ona nie zna litości - mówi Driller.
Przekonywały się o tym kolejne rywalki.
Halmich zdecydowaną większość walk stoczyła w Niemczech. Ma jednak także w swoim dorobku zwycięstwo na polskiej ziemi. W 2002 roku w hali "Stoczniowca" wystąpił Michalczewski, który w II rundzie rozprawił się z Joeyem DeGrandisem.
Wcześniej między liny weszła niemiecka mistrzyni świata. Broniła po raz 25. w karierze mistrzowskiego pasa. Przez pierwsze trzy rundy miała problemy z młodą Rumunką Ancą Moise. Jednak w czwartej odsłonie wygrała przez techniczny nokaut.
Zwycięstwa Halmich stały się czymś oczywistym. Niemcy ją pokochali. Hale wypełniały się do ostatniego miejsca, a wskaźniki oglądalności przechodziły najśmielsze oczekiwania.
Regina była niczym Władimir Kliczko w jego najlepszym okresie. Jednak kilka werdyktów sędziowskich po walkach Niemki wzbudziło kontrowersje. Największe - po pojedynku z Eleną Reid w 2004 r.
11 września 2004 r. mistrzyni walczyła na własnym terenie, w hali w rodzinnym Karlsruhe. Jej przeciwniczka z USA, o pseudonimie "Baby Doll", zaprezentowała się z bardzo dobrej strony. Elena Reid kontrolowała przebieg pojedynku, Halmich była bezradna. Po końcowym gongu wydawało się, że pas trafi w ręce pretendentki.
Jednak werdykt sędziowski wprawił kibiców w osłupienie. Arbiter z Belgii wskazał na Reid, Polak Leszek Jankowiak widział walkę remisową (97-97). Najbardziej kuriozalną punktację zaprezentował Oliver Evers z Niemiec. Według niego Halmich wygrała 97-93. W tej sytuacji ogłoszono remis. A przy remisie mistrzyni zachowała pas.
Doszło do zaskakującej sytuacji. Pięciotysięczna publiczność w hali w Karlsruhe gwizdała i buczała, nie akceptowała takiego rozstrzygnięcia. Halmich denerwowała się, że nie zasłużyła na taką reakcję. Reid płakała.
Stało się jasne, że musi zostać zorganizowany rewanż. W grudniu 2005 r. w Magdeburgu kontrowersji już nie było. Halmich wygrała jednogłośnie na punkty (powyższe zdjęcie pochodzi z ważenia przed rewanżem).
Opublikowany przez Regina Halmich na 18 styczeń 2016
Kariera Reginy Halmich powoli zbliżała się ku końcowi. Kiedyś zapowiedziała, że po "trzydziestce" boksować już nie będzie. W 2007 r. miała już 31 "wiosen", ale nadal wychodziła do ringu. W końcu powiedziała dość.
30 listopada 2007 r. pożegnała się z kibicami, na gali w rodzinnym mieście. Pokonała zawodniczkę z Izraela Hagar Finer większościową decyzją sędziów (dwa do remisu).
Pożegnalny pojedynek wielokrotnej mistrzyni świata cieszył się nieprawdopodobnym zainteresowaniem. Padł rekord oglądalności - aż 8,8 mln Niemców zasiadło przed telewizorami, by w stacji ZDF emocjonować się ostatnim popisem królowej ringu.
Halmich zakończyła karierę z 54 zwycięstwami, 1 remisem i 1 porażką. To oczywiście bilans oficjalny. Były bowiem także dwa nieoficjalne, "pokazowe" pojedynki. Z... mężczyzną!
Stefan Raab to znany w Niemczech showman, komik i prezenter telewizyjny. W swoim programie wielokrotnie "zaczepiał" Halmich, naśmiewał się z niej. Prowokował ją, proponował pojedynek. Sportsmenka przyjęła wyzwanie.
Po raz pierwszy zmierzyli się w marcu 2001 r., podczas programu prowadzonego przez Raaba - TV Total. Wydarzenie reklamowano hasłem "Schluss mit lustig" (w wolnym tłumaczeniu "Żarty na bok"). Choć mistrzyni świata była lżejsza od rywala o ponad 35 kg, to bez większych problemów go wypunktowała. Sędzia kilka razy chciał przerywać walkę, ale showman twierdził, że jest w stanie ją kontynuować. Później okazało się, że Halmich złamała mu nos.
Sześć lat później - już nie w telewizyjnym studio, lecz w hali Koelnarena (obecnie Lanxess Arena), w obecności 19500 kibiców - doszło do rewanżu. - Regina zakończy karierę w ten wieczór. Dla mnie liczy się tylko KO - odgrażał się Raab, który w przeciwieństwie do pierwszego starcia był lepiej przygotowany. Po raz kolejny jednak - po sześciu rundach - zwycięstwo odniosła Halmich.
Równie głośno, jak o walkach z mężczyzną, było o rozbieranych sesjach gwiazdy sportu.
Hey liebe Freunde, nun könnt ihr mich wählen zur schönsten Playboy-Titel Lady Deutschlands. Nur noch heute bis 23.59...
Opublikowany przez Regina Halmich na 11 sierpień 2015
Drobna - mierząca 160 cm i ważąca nieco ponad 50 kg - blondynka w ringu nie znała litości i potrafiła toczyć krwawe pojedynki, ale poza nim wyglądała bardzo kobieco. Nic dziwnego, że zaczęły do niej napływać propozycje ze znanych magazynów. "Penthouse", "Max", "Playboy" - żadnemu nie odmówiła.
W "Playboyu" po raz pierwszy wystąpiła w 2003 roku. Na powtórkę zdecydowała się już po zakończeniu kariery, 12 lat później.
- Pierwsza sesja była wspaniałym doświadczeniem, którego nigdy nie żałowałam. Sprawiło mi sporo przyjemności. To było powodem, dla którego teraz - wiele lat później - znowu powiedziałam "OK, mogę sobie to jeszcze raz wyobrazić". Teraz czuję się dużo dojrzalsza niż wtedy, dużo bardziej kobieca - mówiła w lutym 2015 roku.
Była już wówczas po operacji plastycznej.
Jetzt gleich geht's los beim Marken Award im Düsseldorfer Capitol wo ich eine Laudatio halten darf....
Opublikowany przez Regina Halmich na 15 marca 2016
Aż 56 pojedynków na zawodowym ringu, setki rund i mnóstwo przyjętych ciosów - oprócz sławy i sukcesów w karierze Halmich były także: ból i kontuzje. Niemka zapowiadała, że gdy w końcu odejdzie ze sportu, w pierwszej kolejności zoperuje sobie nos.
- Z moim "starym" nosem nie byłam szczęśliwa - mówiła po wizycie w klinice piękności. W 2011 r. poddała się operacji plastycznej. Miała tremę niczym przed walką. - Wiedziałam jednak, że jestem w najlepszych rękach. Nie było to też wcale bolesne. Tylko przez pewien czas, tuż po zabiegu nie wyglądałam zbyt dobrze - wyjaśniła.
Czym zajmuje się dziś Halmich?
Gerade an Weihnachten ist es nicht einfach das Gewicht zu halten....da hilft nur Sport! Aber trotzdem werde ich Plätzchen naschen, man gönnt sich ja sonst nichts .
Opublikowany przez Regina Halmich na 18 grudzień 2015
Już pod koniec kariery Regina występowała w roli eksperta telewizyjnego podczas gal bokserskich. Gdy zawiesiła rękawice na kołku, dostała angaż w telewizji ProSieben. Była gospodarzem dwóch edycji reality show "The Biggest Loser" (jego uczestnicy odchudzają się w trakcie programu).
W 2011 r. wzięła udział w niemieckiej wersji "Tańca z Gwiazdami". Odpadła jednak już w pierwszym odcinku.
Obecnie jeździ po Niemczech i prowadzi wykłady dla firm jako mówca motywacyjny. Jest także trenerem fitness. Dwa lata temu do współpracy zaprosiła ją niemiecka armia. - Nasi żołnierze dają z siebie bardzo wiele. Chcę wprowadzić w ich życie codzienne pewną odmianę, by utrzymać ich w formie i dobrym humorze - mówiła.
W listopadzie jedna z najwybitniejszych pięściarek kończy 40 lat. Jak wygląda jej życie prywatne?
Das Schöne an meinem Beruf als Trainerin? Die Erholung!
Opublikowany przez Regina Halmich na 7 styczeń 2016
Od wielu lat Halmich związana jest z Andreasem Jourdanem. Poznali się w 2003 r. na siłowni. Wybranek słynnej pięściarki pracuje jako strażnik w zakładzie karnym w Bruchsal.
Jourdan kibicował Reginie podczas jej niektórych walk, ale wolał pozostawać w cieniu. - Dbamy o prywatność. Publiczne wystąpienia to część mojej pracy. Jednak mój chłopak nie lubi błysku fleszy. Częścią naszego szczęśliwego związku jest także to, że każdy ma swoje własne przeżycia - tłumaczy Halmich w rozmowie z berlińskim tabloidem "B.Z.".
Gdy pada pytanie o ślub, wielokrotna mistrzyni świata ucina temat. - Nie wykluczam, ale ślub w naszym przypadku niczego by nie zmienił. Nie jest to coś, czego potrzebujemy do szczęścia.
A dzieci? Czy Halmich planuje macierzyństwo? - Trudna sprawa. Ze względów zawodowych jestem często w podróży. Uważam, że nie po to ktoś decyduje się na dziecko, żeby potem angażować nianię. Wielu ludzi mówi: "To niesamowite, jak wiele znanych kobiet potrafi pogodzić karierę i macierzyństwo". Wcale jednak nie uważam to za godne podziwu. Te kobiety mają odpowiedni budżet i wiele niań pod ręką - wyjaśnia, dodając: - Mój biologiczny zegar jeszcze nie tyka. Poza tym kobieta także bez dzieci jest w pełni doskonałą.