Ma medale igrzysk i mundialu. Szanują go w Legii i Lechu. Niezwykła kariera Piotra Mowlika

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Były bramkarz piłkarskiej reprezentacji Polski, Piotr Mowlik, 21 kwietnia kończy 65 lat. Legenda poznańskiego Lecha to niezwykle barwna postać polskiego futbolu. Do wojska powołał go sam generał Jaruzelski.

1
/ 6
FOT. MIECZYSLAW SWIDERSKI/Newspix.pl
FOT. MIECZYSLAW SWIDERSKI/Newspix.pl

Piotr Mowlik rozpoczął karierę piłkarską w połowie lat 60. ubiegłego wieku. Pierwsze kroki stawiał w rodzinnej miejscowości - Orzepowicach - gdzie w wieku 13 lat zapisał się do tamtejszego LZS-u. Dwa lata później był już jednak juniorem ROW-u Rybnik.

- W trakcie wakacji, ponieważ nigdzie nie wyjechałem, poszedłem na trening ROW-u Rybnik, klubu znacznie bardziej poukładanego od mojego LZS-u. Zostałem zauważony przez szkoleniowców i rozpocząłem poważne treningi - zdradził Mowilk w rozmowie z oficjalną stroną Lecha Poznań, w którym występował potem przez sześć lat.

Kariera 15-latka nabrała wówczas tempa. Pomimo braków w wyszkoleniu piłkarskim, spowodowanych stosunkowo późnym rozpoczęciem treningów, przyszły reprezentant Polski zdradzał duży talent do piłki nożnej. Bardzo szybko zdołał nadrobić zaległości i po niedługim czasie trafił do kadry pierwszej drużyny zespołu ze Śląska.

- Był to dla mnie wielki sukces. Zacząłem zarabiać na własne życie i wtedy futbol stał się dla mnie czymś, na czym moje życie się opierało. Ale to nie było takie łatwe. Dziś juniorów stopniowo i płynnie adoptuje się do dorosłych drużyn, wtedy tak nie było. Przechodziło się do seniorów i człowiek czuł się, jakby zderzył się z kulą lodową - wspominał po latach (za lechpoznan.pl).

2
/ 6
FOT. MIECZYSLAW SWIDERSKI/Newspix.pl
FOT. MIECZYSLAW SWIDERSKI/Newspix.pl

Po ukończeniu liceum w Rybniku Mowlik nieoczekiwanie został bramkarzem drugoligowej wówczas Unii Racibórz. ROW wywalczył awans do pierwszej ligi i oddał utalentowanego piłkarza do klubu z Raciborza. Dla Mowlika był to początek kariery seniorskiej. Przygoda z Unią nie trwała jednak długo.

Na początku 1971 roku został powołany do wojska i trafił do Legii Warszawa. - W Rybniku, klubie utrzymywanym przez przemysł wydobywczy, uratowaliby mnie, bo górników dołowych w kamasze nie brano. Ale przerzucili mnie do Raciborza, a Unia takich możliwości nie miała - mówił w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego".

Działacze Unii nie chcieli oddawać młodego piłkarza Legii, ale musieli ustąpić, kiedy zobaczyli, kto podpisał się pod wezwaniem do wojska. Widniało tam nazwisko generała Wojciecha Jaruzelskiego!

- Już wtedy wszyscy go znali, był przecież ministrem obrony narodowej. Nie chodzi o to, że byłem aż tak ważny, że sam generał musiał mnie wzywać. To pewnie przypadek, lecz już na pewno nieprzypadkowo miałem trafić do jednostki w Warszawie, z którą współpracowała Legia - wyjawił Mowlik.

3
/ 6
FOT. MIECZYSLAW SWIDERSKI/Newspix.pl
FOT. MIECZYSLAW SWIDERSKI/Newspix.pl

W Legii Mowlik spędził sześć lat. Już na jednym z pierwszych sparingów z warszawskim zespołem nowy bramkarz został zauważony przez słynnego Kazimierza Deynę. Jedna interwencja bardzo ułatwiła mu wejście do drużyny. 65-letni dziś Mowilk z dumą opowiada anegdotę z meczu Legii z Kozienicami.

- Rywalom brakowało bramkarza, więc Legia mnie pożyczyła. Nagle sędzia dyktuje rzut wolny z 18 metrów. Piłkę ustawia Kazimierz Deyna i zawija tego swojego słynnego rogala. Uderzenie jest znakomite, piłka zdaje się nieuchronnie zmierzać do bramki, ale ja jakimś cudem ją odbijam. Nigdy nie zapomnę miny Deyny. Był pod wrażeniem tego, co zrobiłem. Po meczu podszedł do mnie i mówi: "Niezły jesteś, w lidze takie strzały mi wpadają" - pochwalił się na łamach "PS".

W kolejnych latach Mowlik był niekwestionowanym numerem jeden w bramce stołecznej drużyny. W barwach Legii rozegrał 131 meczów, zdobywając m.in. Puchar Polski (w 1973 roku). Docenił go też selekcjoner Kazimierz Górski, który zabrał golkipera z Orzepowic na igrzyska olimpijskie do Montrealu (w 1976 roku).

Biało-Czerwoni zdobyli w Kanadzie srebrne medale, a Mowlik wszedł z ławki w meczu finałowym z NRD (wynik 1:3), zastępując Jana Tomaszewskiego (przy stanie 0:2).

- Straciliśmy dwa gole i Janek poprosił o zmianę. Nie była to dla mnie komfortowa sytuacja, ale cieszyłem się, że mogę zagrać w takim spotkaniu. Do Polski wracaliśmy jak wielcy przegrani. Nie było kwiatów i gratulacji. Przecież mieliśmy zostać mistrzami. Celnicy trzepali nas lotnisku jak nigdy. Miałem srebrny medal i nie wolno było mi się z niego cieszyć - wspominał.

4
/ 6
FOT. Mieczyslaw Szymkowski/Newspix.pl
FOT. Mieczyslaw Szymkowski/Newspix.pl

Po olimpiadzie w Montrealu Mowlik odniósł poważną kontuzję kolana (bramkarz zerwał więzadło krzyżowe). Lekarze powiedzieli mu wprost, że jego kariera sportowa jest przekreślona. Ale on nie poddał się.

- Nie po to tyle lat trenowałem, by w takim wieku zakończyć przygodę z futbolem i wyrzec się tego - bądź co bądź - wygodniejszego życia od wiedzionego przez zwykłego śmiertelnika. Powiedziałem sobie: "Nie!" - zdradził w mediach.

Po przebytej operacji Mowlik wrócił do treningów, ale Legia już go nie chciała. W 1977 roku medalista olimpijski został zawodnikiem Lecha Poznań. W pierwszym swoim sezonie w barwach "Kolejorza" zajął miejsce na podium Ekstraklasy.

W klubie ze stolicy Wielkopolski spędził sześć sezonów, wystąpił w 171 meczach, zdobywając m.in. Puchar Polski (w 1982 roku) i mistrzostwo Polski (w 1983 roku). Z reprezentacją wywalczył trzecie miejsce na mistrzostwach świata w Hiszpanii (w 1982 roku), gdzie pełnił rolę rezerwowego.

5
/ 6
FOT. SPORT/FLASH / NEWSPIX.PL (na zdjęciu: Piotr Mowlik i Józef Młynarczyk)
FOT. SPORT/FLASH / NEWSPIX.PL (na zdjęciu: Piotr Mowlik i Józef Młynarczyk)

Co ciekawe, sześć lat spędzonych w Legii i kolejne sześć w Lechu nie odbiły się negatywnie na stosunkach Mowlika z kibicami zwaśnionych ze sobą klubów. Fani futbolu w Warszawie i Poznaniu z szacunkiem odnoszą się do 21-krotnego reprezentanta Polski.

- Sześć lat w Legii, sześć w Lechu. I w obu klubach wielki szacunek. W szkole, w której jestem teraz wuefistą, uczniowie często się dziwią: "Naprawdę bronił pan w Legii? Pan, legenda Lecha?!". Broniłem. I nie widzę w tym żadnej sprzeczności - wyjawił kilka miesięcy temu w rozmowie z "PS".

Po zdobyciu mistrzostwa kraju z Lechem Mowlik postanowił wyjechać do Stanów Zjednoczonych, gdzie przez cztery lata występował w zespole Pittsburgh Spirit. Za oceanem był jednym najlepszych bramkarzem ligi.

6
/ 6

Po powrocie do kraju Mowlik został trenerem. W 1997 roku pracował z bramkarzami kadry narodowej. W kolejnych latach szkolił piłkarzy Olimpii Poznań, Chemika Bydgoszcz, Warty Poznań, Lechii Kostrzyn i Warty Śrem.

W styczniu 2015 roku objął posadę trenera w Maratończyku Brzeźno. Mowlik pracuje też jako wuefista w Zespole Szkół w Siekierkach Wielkich. Jest obecny w mediach, gdzie komentuje bieżące wydarzenia sportowe.

Skazą na honorze wicemistrza olimpijskiego z Montrealu jest z pewnością sprawa z września 2012 roku. CBA zatrzymało go wtedy pod zarzutem udziału w aferze korupcyjnej w piłce nożnej. Śledczy podejrzewali go o wręczenie korzyści majątkowej w wysokości 1500 złotych w zamian za korzystny dla jego zespołu wynik.

- Podczas przesłuchania kategorycznie zaprzeczyłem tym zarzutom. Nigdy nie brałem udziału w aferze korupcyjnej, z tego też powodu wycofałem się z wielkiej piłki. Jest mi przykro, że swojej niewinności będę musiał dochodzić w sądzie. Jestem i byłem Piotrem Mowlikiem, a nie Piotrem M. - mówił wówczas w mediach.

Opracował PB

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)