W tym artykule dowiesz się o:
Dariusz Michalczewski w środę trafił do aresztu. W chwili zatrzymania funkcjonariusze znaleźli przy nim 0,3 grama kokainy.
Policję miała wezwać żona byłego mistrza świata w boksie Barbara Imos. - Zgłoszenie dotyczyło awantury domowej - tłumaczyła podkom. Aleksandra Siewert z gdańskiej policji.
Co ciekawe, ukochana "Tigera" szybko zaprzeczyła tym informacjom, co tylko spotęgowało zamieszanie. - W naszym małżeństwie jest wszystko w porządku, nic się nie stało - powiedziała "Faktowi".
To nie pierwszy raz, gdy Michalczewski staje się bohaterem negatywnym. Na następnych stronach przypominamy jego największe afery i wybryki.
Ucieczka do Niemiec
Michalczewski w 1988 roku zdecydował się na ucieczkę do Niemiec, ponieważ twierdził, że w Polsce nigdy niczego się nie dorobi. Wszystko odbyło się podczas turnieju Mercedesa w RFN.
"Tiger" opuścił samowolnie zgrupowanie reprezentacji Polski. - Stanął na autostradzie pod Karlsruhe z torbą ze sprzętem. Za karę został zdyskwalifikowany na rok. Autostrada była początkiem drogi na sportowe szczyty - pisał newsweek.pl.
Największe sukcesy bokser zdobywał pod flagą niemiecką, czego wielu Polaków nie mogło mu wybaczyć. "Zdrajca" - to określenie pojawiało się najczęściej przy jego nazwisku. Pod koniec kariery Michalczewski walczył ponownie pod polską flagą, a przed pojedynkami odgrywano polski hymn.
Zawsze zdradzał
Michalczewski nigdy nie ukrywał, że ma słabość do pięknych kobiet. - Zawsze zdradzałem. Był taki moment, że prowadziłem poczwórne życie. Wszystkim kobietom mówiłem to samo, ze wszystkimi chodziłem do tej samej restauracji - powiedział kiedyś "Grazii".
"Tiger" od 2009 roku jest z Barbarą Imos. Wcześniej był żonaty trzy razy, z czego dwa razy z tą samą kobietą - Dorotą Chwaszczyńską i raz z Patrycją Ossowską. Z Dorotą ożenił się po raz drugi, żeby nie stracić syna.
- Źle mi doradzili ludzie, więc rozwiodłem się z Dorotą. Żeby jednak Nicolas był formalnie moim synem, potrzebowałem znowu wziąć z nią ślub. Tak mi doradził mój prawnik i tak też zrobiłem. Uczucia już między nami jednak nie było - powiedział (za prostozboku.pl).
Jazda na podwójnym gazie
Michalczewski dwukrotnie stracił prawo jazdy za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu. Po raz pierwszy zdarzyło mu się to jeszcze, gdy mieszkał w Niemczech. W 2000 roku po imprezie w Hamburgu jechał do "domu uciech", gdy zderzył się z Turkiem na bocznej drodze i uciekł z miejsca zdarzenia.
Druga wpadka miała miejsce już w Polsce. - Wracałem wtedy z żoną samochodem, z jakieś gali, którą komentowałem dla telewizji. Na kacu, bo nieźle popiliśmy. Byłem jednak nieświadomy tego, że mogę coś jeszcze mieć - przyznał szczerze w wywiadzie dla prostozboku.pl.
Bójka w Sopocie
W 2009 roku w jednym z sopockich lokali doszło do awantury, której głównym bohaterem był właśnie Michalczewski. Ofiara "Tigera" trafiła do szpitala ze złamaną szczęką.
Bokser na początku zaprzeczał, że brał udział w bójce. Dopiero później zmienił zdanie i się przyznał. - Zostaliśmy sprowokowani przez grupę osiłków. Puściły nam nerwy, doszło do szarpaniny. Jest mi przykro, że tak to się skończyło, bo nie powinno dojść do takiego zdarzenia - powiedzał "Faktowi".
Sopocki sąd umorzył postępowanie wobec Michalczewskiego. Były mistrz świata za karę musiał wpłacić dwa tysiące złotych na rzecz jednej z gdyńskich fundacji wspierającej niewidomych.
Całuśny "Tiger"
W 2010 roku Michalczewski podczas wywiadu dla telewizji U1 Bator (fikcyjna telewizja z programu "Szymon Majewski show") zachowywał się dziwnie. Dosłownie nie mógł się odkleić od prowadzącego program Bilguuna Ariunbaatara.
"Tiger" ściskał showmana mongolskiego pochodzenia, a później zaczął go całować. Internauci spekulowali, że zachowywał się w ten sposób, ponieważ był pod wpływem alkoholu.
Burza po wypowiedzi o homoseksualistach
W 2014 roku Michalczewski wywołał burzę w mediach. Wszystko przez komentarze na temat adopcji dzieci przez homoseksualistów. Były bokser nie ma nic przeciwko takiemu rozwiązaniu.
- Wolę, żeby dziecko było wychowywane przez dwóch ojców, którzy są inteligentni, zamożni i są w stanie zapewnić życie na poziomie, wakacje, wyjazdy na narty niż przez patologiczną rodzinę - wypalił w "Super Expressie".
Ta wypowiedź spotkała się z ostrą krytyką. Najgłośniej było o ripoście, jaką popisał się Marek Jakubiak, wówczas szef browaru Ciechan, a obecnie poseł z ramienia Kukiz'15. Szczegóły tutaj.
W obronie Wałęsy
W czerwcu 2016 roku Lecha Wałęsa na spotkaniu Komitetu Obrony Demokracji zapowiedział "wycięcie PiS-owców z korzeniami od sołtysa do ministra". Słowa te nie przypadły do gustu posłowi Prawa i Sprawiedliwości Dominikowi Tarczyńskiemu, który w odpowiedzi na Twitterze zaprosił byłego prezydent "na solo".
W obronie Wałęsy stanął wówczas Michalczewski. Były mistrz świata nie przebierał w słowach. Pogroził wówczas Tarczyńskiemu.
- Ten bydlak nie zna granic. Jak jest w takiej dobrej formie, to niech skoczy nie do pana Wałęsy, ale do mnie, faceta w sile wieku. Chętnie dam mu lekcję szacunku. Nie będę boksował go delikatnie, tylko tak mu wje... jak kozie za obiery - zagroził na łamach "Faktu".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to walka roku? Padł, ale odpowiedział nokautem