Minęło 19 lat od ostatniego zawodowego pojedynku Mike'a Tysona. 11 czerwca 2005 roku były niekwestionowany mistrz świata wagi ciężkiej przegrał przez techniczną decyzję sędziów z Kevinem McBridem, a starcie to zakończyło (wtedy) jego karierę.
W nocy czasu polskiego z piątku na sobotę, około godziny 4:30, w Arlington 58-latek ponownie wejdzie do ringu, aby stoczyć oficjalną walkę. Jego przeciwnikiem będzie gwiazda Youtube'a, Jake Paul, którego celem jest pięściarski Olimp. Transmisję z wydarzenia przeprowadzi Netflix, a za wszystkim stoją horrendalnie wysokie kwoty.
Szczyt i dno
Mike Tyson to wielki sportowiec, a zarazem skandalista. Był niekwestionowanym mistrzem świata wagi ciężkiej, najmłodszym czempionem w tej kategorii w historii, bowiem gdy zdobywał pierwszy pas miał 20 lat, 4 miesiące i 22 dni.
Za Amerykaninem wiecznie ciągnęły się jednak skandale. Przemoc seksualna, odsiadka za gwałt, nie mówiąc już o innych występkach, jak molestowanie, wypadki drogowe czy bójki. Nadużywał alkoholu, marihuany czy kokainy, zmagał się z depresją i zaniżoną samooceną.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Znów jest z Neymarem?! Brazylijska modelka zachwyca urodą
Afery wywoływał również w ringu. Podczas rewanżowego pojedynku o pas federacji WBA z Evanderem Holyfieldem Tyson odgryzł przeciwnikowi kawałek ucha. Po latach przyznał, że był wtedy pod wpływem narkotyków.
W 2003 roku ogłosił bankructwo, mimo że szacowano, iż w trakcie kariery zarobił około 500 milionów dolarów. Słynął z rozrzutności. Wszystko wydał na kobiety, alkohol, narkotyki czy nietypowe zachcianki, jak chociażby własne tygrysy. Miał rozmach.
Po latach, w wywiadzie z BBC, opowiadał, że dochodziło do sytuacji, gdy w supermarkecie liczył produkty w swoim wózku sklepowym, czy na pewno go na nie stać, z obawy przed zażenowaniem przy kasie.
- Albo byłem bardzo biedny, prawie bezdomny, albo miałem wszystkie pieniądze świata - mówił Tyson, który dziś hoduje konopie indyjskie, a miesięczne przychody jego firmy wynoszą co najmniej pół miliona dolarów.
Wszystkie problemy Amerykanina zaczęły się jednak w dzieciństwie. To ono z pewnością naznaczyło jego dalsze losy i osobowość. Wychowywał się w niebezpiecznej dzielnicy Brownsville, należał do gangów, został zgwałcony, nie miał kochających rodziców. Podczas gdy inni cieszyli się miłością i ciepłem, on znał tylko przestępstwa i dźwięk policyjnych syren.
"Bestia" a Polska. Można się zdziwić
Gdyby prześledzić życiorys Amerykanina, można doszukać się w nim wielu polskich wątków. Przede wszystkim starcie z Andrzejem Gołotą w październiku 2000. Tyson zwyciężył wtedy przez nokaut w trzeciej rundzie, ale później komisja uznała pojedynek jako nieodbyty. Jak się okazało... "Żelazny Mike" był podczas walki pod wpływem marihuany.
58-latek jest również dłużnikiem promotora Tomasza Babilońskiego. Tyson miał być gościem honorowym gali Warsaw Boxing Night w 2011, ale nie przyleciał. W związku z całym zamieszaniem "wisi" Polakowi około 100 tysięcy dolarów.
Z kolei rok temu w listopadzie Tyson zjawił się w Piątnicy. Tak, w Piątnicy, aby zakupić 100 gołębi zapomnianej rasy. Amerykanin od małego związany był z tymi ptakami, hobbistycznie się nimi opiekował. W dzieciństwie, gdy dowiedział się, że jeden chłopiec zabił gołębia, wdał się z nim w bójkę.
Tyson w Polsce bywał również regularnie, aby promować napój energetyczny. W reklamach mówił o Powstaniu Warszawskim jako jednym z najodważniejszych czynów w historii ludzkości. To była jednak tylko maska na potrzeby biznesu.
- Polakom g***o się stało w porównaniu do tego, z czym w Ameryce zmagają się czarni. Nikt nie prześladował was przez p******* 250 lat. Nikt nie gwałcił wam matek, sióstr i braci, patrząc wam prosto w oczy. Nikt wam tego nie zrobił - mówił podczas tej samej wizyty.
Maszynka do robienia pieniędzy
Inaczej walki Tysona z Paulem nazwać się nie da. Mimo że sankcjonowana jest jako oficjalna, to nie jest to nic innego niż event rodem z freak fightów, które chociażby w naszym kraju cieszą się wielką popularnością, mimo że w większości promują prymitywne zachowania i wątpliwe postaci.
Ludzie kochają kontrowersje, kłótnie, rozrywkę, a wszystko to przynosi ten pojedynek. Ma to być show. Otoczka jest niesamowita. 58-letnia legenda boksu i skandalista zmierzy się z 27-letnią gwiazdą YouTube'a.
Z drugiej strony nie należy odmówić organizatorom pomysłowości. Ze względu na kreacje obu bohaterów w zasadzie produkt sam się sprzedaje. Pikanterii dodają afery z konferencji prasowych, ceremonii ważenia czy ckliwe cytaty z materiałów promocyjnych. To wszystko również idzie w świat, a cała spirala tylko się nakręca.
Dlatego nie trzeba być fanem boksu, by w ostatnich dniach z zapartym tchem, uśmiechem na twarzy czy zażenowaną miną, śledzić poczynania i grę Tysona oraz Paula, która przyniesie im astronomiczne wypłaty - ten pierwszy zarobi 20 milionów dolarów, a drugi - dwa razy więcej.
Tyson natomiast zapewnia mimo wszystko, że na ring wychodzi dla idei. - Jeśli wygram, to zrobię coś, co da mi nieśmiertelność. Poza tym nie chcę umierać, leżąc w szpitalnym łóżku. Jeśli mam umrzeć, to chciałbym, by stało się to w ringu.
Julian Cieślak, dziennikarz WP SportoweFakty