Na ten wieczór czekali z pewnością wszyscy fani sportów walki w naszym kraju. Podczas gali XTB KSW 105 w Gliwicach doszło do starcia dwóch byłych strongmanów: Mariusza Pudzianowskiego oraz Eddiego Halla.
Zdecydowana większość ekspertów typowała zwycięstwo Polaka. Nic bardziej mylnego. Zaledwie po 30 sekundach walka została zakończona. Hall rzucił się na Pudzianowskiego i zaczął zadawać mu ciosy po głowie, wobec czego arbiter musiał zakończył starcie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Conor McGregor pokazał moc. Tylko zobacz na te uderzenia
- Eddie był lepszy, wygrał. Gdzieś tam oberwałem kilka ciosów w tył głowy, to jest walka, tak może być. Spodziewałem się, że te ciosy mogą tyle ważyć. To jest silne chłopisko, oberwałem. Gdzieś mnie "przykołowało". Siły to chłopisko ma. Lepszy był, młodość wygrała - mówił Pudzianowski.
O tym, jak mocne były ciosy serwowane przez Halla, najlepiej świadczy fakt, że Brytyjczyk w trakcie walki doznał kontuzji. Jak informuje portal "The Sun", 37-latek przeszedł po pojedynku badania, które wykazały złamanie ręki.
- Nie złamałem ręki na Neffati Brothers (7 czerwca Hall stoczył walkę 2 na 1 z braćmi Neffati, którą wygrał, przyp. red.). Ale złamałem rękę na twarzy Mariusza - przyznał Hall.
W wywiadzie po zakończeniu walki Brytyjczyk nie ukrywał, że był zdziwiony, że tak łatwo udało mu się pokonać Pudzianowskiego. - Sam siebie zaszokowałem, Mariusz to nie lada przeciwnik, ale tak jak wspominałem wcześniej, mam najtwardsze pięści na świecie - przyznał Hall.