Mike Tyson, uznawany za jednego z największych bokserów w historii, nigdy nie brał pod uwagę walk w UFC. Jako były mistrz świata w wadze ciężkiej był znany jako "najgroźniejszy człowiek na planecie".
59-letni Tyson planuje wkrótce zmierzyć się z Floydem Mayweatherem, ale jak sam twierdzi, konkurencja w UFC nigdy go nie interesowała.
- Pięciu najlepszych zawodników UFC razem nie zarobiłoby tyle, ile ja - powiedział Tyson dla "The Independent", podkreślając różnice w wynagrodzeniach między boksem a MMA.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co oni zrobili! Niesamowity gol w ósmej sekundzie
Już wcześniej YouTuber i zawodnik MMA Jake Paul krytykował UFC za niskie płace, a Tyson zaznaczył, że boks oferuje znacznie większe zarobki dla gwiazd.
Kariera Tysona rozwijała się równolegle do początków popularności UFC. W 1986 r. zdobył tytuł najmłodszego w historii mistrza wagi ciężkiej, a rok później zunifikował tytuły WBC, WBA i IBF. Po zakończeniu kariery bokserskiej w 2005 r., Tyson zaangażował się w profesjonalne wrestling, gdzie podczas WrestleMania 14 pełnił rolę "specjalnego egzekutora".
Tyson przeszedł na emeryturę po porażce z Kevinem McBride'em, a jego powrót do ringu nastąpił w 2020 r. W pokazowej walce z Royem Jonesem Jr. ogłoszono remis. Później Tyson zmierzył się z Paulem, gdzie przegrał na punkty. Trafił wtedy do szpitala, twierdząc, że "prawie umarł" i musiał przejść osiem transfuzji krwi.
Tyson podkreśla, że choć jego kariera miała wzloty i upadki, skupił się na największych wyzwaniach w boksie, nie przenosząc zainteresowania na świat MMA.