Dambe - afrykański boks dla biednych. Dla dolarów wielu straciło życie

Robert Czykiel
Robert Czykiel
Dozwolone są kopnięcia, ale największą siłą jest ręka. Jedna z nich odgrywa rolę tarczy i nią nie można zadawać ciosów. Drugą obwiązuje się... sznurem. To "włócznia", która służy do zadawania bólu rywalowi. Nie ma rękawic, które zmniejszają siłę ciosu. Można sobie wyobrazić, co czują zawodnicy, gdy obrywają po twarzy.

To jednak nic. Kiedyś popularne były przypadki, że zawodnicy zanurzali "włócznię" w żywicy z kawałkami szkła. Obecnie jest to zakazane, ale zdarzają się nielegalne walki, w których nadal takie metody są stosowane.

Nie wszyscy wracają do domu żywi

Ze szkłem czy bez każdy cios jest bardzo bolesny. Dlatego zawodnicy często przed walkami wdychają dym z konopi, aby potem nie czuć aż tak dużego bólu. Czasami jednak i to nie pomaga.

Walki w dambe odbywają się każdego dnia w wielu zakątkach Nigerii. Największą popularnością cieszą się weekendowe turnieje, ale tak duża regularność sprawia, że wiele jest przypadków śmiertelnych. Nikt nie prowadzi oficjalnych statystyk, media nie piszą o zmarłych w walce, ale wielu w dambe straciło życie. Każdy jednak liczy się z tym ryzykiem, bo do zyskania ma znacznie więcej.

Pieniądze. To one sprawiają, że choć lata lecą, wiele tradycji wymiera, ale dambe nadal istnieje. Nie ma tutaj kontraktów, PPV, pieniędzy z biletów i praw telewizyjnych. Można jednak godnie żyć z walk, bo najlepszych wojowników opłacają kibice, którzy przychodzą na turnieje.

- Niektórzy mogą zarobić nawet kilka tysięcy dolarów. Fani często też ofiarowują prezenty. Zdarzają się motocykle, czy telewizory. Często wojownicy tuż po walce dosłownie są obsypywani pieniędzmi - opowiada Jane Hahn, fotoreporterka, która była świadkiem zawodów w dambe.

Afrykańska sztuka walki nazywana jest sportem dla biednych, bo przetrwała w wioskach, w których ludzie żyją w ubóstwie. Dambe jest dla nich jedyną szansą na wyrwanie się z biedy. Nie każdy przecież może być piłkarzem, któremu uda się wyjechać do Europy.

Najlepsi w swoich wioskach są gwiazdami. Niedzielne walki przyciągają najwięcej kibiców, których potrafi się zebrać ponad tysiąc. Nie ma ringu i trybun dookoła niego. Ludzie stoją i sami wyznaczają arenę walki. Dlatego podczas starć coś, co ma być ringiem, co chwilę się powiększa i zmniejsza.

Każdy, kto miał okazję zobaczyć walki dambe na żywo, zapamięta to do końca życia. Obcy może poczuć się jak biały człowiek w wiosce kanibalów. Ludzie gromadzą się, w tle dudnią bębny, słychać śpiewy i setki mężczyzn tylko czeka, kiedy zadany zostanie pierwszy cios. Potem wszyscy żyją już tylko tym, co dzieje się między dwoma wojownikami, by na koniec zwycięzcę obsypać dolarami.

Czy demba powinno zostać zakazane?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×