Dambe - afrykański boks dla biednych. Dla dolarów wielu straciło życie
To jednak nic. Kiedyś popularne były przypadki, że zawodnicy zanurzali "włócznię" w żywicy z kawałkami szkła. Obecnie jest to zakazane, ale zdarzają się nielegalne walki, w których nadal takie metody są stosowane.
Nie wszyscy wracają do domu żywi
Ze szkłem czy bez każdy cios jest bardzo bolesny. Dlatego zawodnicy często przed walkami wdychają dym z konopi, aby potem nie czuć aż tak dużego bólu. Czasami jednak i to nie pomaga.
Walki w dambe odbywają się każdego dnia w wielu zakątkach Nigerii. Największą popularnością cieszą się weekendowe turnieje, ale tak duża regularność sprawia, że wiele jest przypadków śmiertelnych. Nikt nie prowadzi oficjalnych statystyk, media nie piszą o zmarłych w walce, ale wielu w dambe straciło życie. Każdy jednak liczy się z tym ryzykiem, bo do zyskania ma znacznie więcej.
Pieniądze. To one sprawiają, że choć lata lecą, wiele tradycji wymiera, ale dambe nadal istnieje. Nie ma tutaj kontraktów, PPV, pieniędzy z biletów i praw telewizyjnych. Można jednak godnie żyć z walk, bo najlepszych wojowników opłacają kibice, którzy przychodzą na turnieje.
- Niektórzy mogą zarobić nawet kilka tysięcy dolarów. Fani często też ofiarowują prezenty. Zdarzają się motocykle, czy telewizory. Często wojownicy tuż po walce dosłownie są obsypywani pieniędzmi - opowiada Jane Hahn, fotoreporterka, która była świadkiem zawodów w dambe.
Afrykańska sztuka walki nazywana jest sportem dla biednych, bo przetrwała w wioskach, w których ludzie żyją w ubóstwie. Dambe jest dla nich jedyną szansą na wyrwanie się z biedy. Nie każdy przecież może być piłkarzem, któremu uda się wyjechać do Europy.
Najlepsi w swoich wioskach są gwiazdami. Niedzielne walki przyciągają najwięcej kibiców, których potrafi się zebrać ponad tysiąc. Nie ma ringu i trybun dookoła niego. Ludzie stoją i sami wyznaczają arenę walki. Dlatego podczas starć coś, co ma być ringiem, co chwilę się powiększa i zmniejsza.
Każdy, kto miał okazję zobaczyć walki dambe na żywo, zapamięta to do końca życia. Obcy może poczuć się jak biały człowiek w wiosce kanibalów. Ludzie gromadzą się, w tle dudnią bębny, słychać śpiewy i setki mężczyzn tylko czeka, kiedy zadany zostanie pierwszy cios. Potem wszyscy żyją już tylko tym, co dzieje się między dwoma wojownikami, by na koniec zwycięzcę obsypać dolarami.